Imię blondynki jakoś nie zarejestrowało się w mojej głowie, która była przepełniona gniewem. Miałam dość jej ciekawskiego, wwiercającego się spojrzenia. Irytowała mnie tym. Jednak na tym się nie skończyło, o nie. Ten mały kurdupel kontynuował swoją wypowiedź chyba nie rozumiejąc powagi całej tej sytuacji. Nie rozumiała do jakiego gatunku mówi. Z kim zadziera. Może udawać miłą ile chce, ale ja nie dam się nabrać na te głupie giereczki.
— Myślisz, że mnie obchodzi całe te twoje pitolenie, uuu, pierwszy raz tyle istot, o mój Chaosie, jestem wieśniaczką? — zapytałam się jej retorycznie Wtedy zrobiła coś czego nie powinna. I będzie tego żałować. Dotknęła mojej dłoni. Z jej głupim posunięciem, weszłam w głąb jej umysłu. W najmroczniejsze części, gdzie mogłam zobaczyć czego boi się najbardziej. Złapałam agresywnie ją za nadgarstek i pociągnęłam w górę żeby wstała i zacięłam mocno rękę. Moje białka przeobraziły się w czerń, a wszystko w około, jakby cały obraz dziedzińca zaczął się rozmazywać, spływać. Niczym woda. Deszcze, jeziora, baseny, oceany i morza.
— Chyba nie chcesz U̶͔͉̗̗͎̫̖̗̳͌̽͋ṯ̸̨̠̲̙́̌̕͜͜ö̴̳͎̪̟̗́̒̋̌̅͑̈́̇͐̍n̵̨̛͕͎̥̑̈́͌̑͂̽ą̴̟͖̤͚̲̹̩̿͌́͒ć̷͍͉͂̿?̸̬̪̼̫̥͍̤̼͍̓ — Ostatnie słowo zaakcentowałam bardzo wyraźnie, a mój głos się rozlewał, brzmiał przerażająco, niczym stare zardzewiałe radio. Odbiłam się od ziemi i niespodziewanie, ale szybko pchnęłam ją do fontanny, która znajdowała się na dziedzińcu.
Pstryknęłam palcami i wylądowałam na ziemi, a wszystko w koło wróciło do normy.
No. Prócz jednej rzeczy. Blondynka dalej leżała w fontannie. Cała przemoczona. Sponiewierana. Jakie to żałosne i przykre patrzeć na taką ptaszynę jak ona.
— Nie dotykaj mnie nigdy więcej, mała. Raczej nie chcesz wiedzieć do czego jestem zdolna — rzuciłam z wolna, ochrypniętym głosem, po czym odkaszlnęłam. Od transmutacji głosu boli mnie gardziołko zawsze.Upsi dupsi!
— Myślisz, że mnie obchodzi całe te twoje pitolenie, uuu, pierwszy raz tyle istot, o mój Chaosie, jestem wieśniaczką? — zapytałam się jej retorycznie Wtedy zrobiła coś czego nie powinna. I będzie tego żałować. Dotknęła mojej dłoni. Z jej głupim posunięciem, weszłam w głąb jej umysłu. W najmroczniejsze części, gdzie mogłam zobaczyć czego boi się najbardziej. Złapałam agresywnie ją za nadgarstek i pociągnęłam w górę żeby wstała i zacięłam mocno rękę. Moje białka przeobraziły się w czerń, a wszystko w około, jakby cały obraz dziedzińca zaczął się rozmazywać, spływać. Niczym woda. Deszcze, jeziora, baseny, oceany i morza.
— Chyba nie chcesz U̶͔͉̗̗͎̫̖̗̳͌̽͋ṯ̸̨̠̲̙́̌̕͜͜ö̴̳͎̪̟̗́̒̋̌̅͑̈́̇͐̍n̵̨̛͕͎̥̑̈́͌̑͂̽ą̴̟͖̤͚̲̹̩̿͌́͒ć̷͍͉͂̿?̸̬̪̼̫̥͍̤̼͍̓ — Ostatnie słowo zaakcentowałam bardzo wyraźnie, a mój głos się rozlewał, brzmiał przerażająco, niczym stare zardzewiałe radio. Odbiłam się od ziemi i niespodziewanie, ale szybko pchnęłam ją do fontanny, która znajdowała się na dziedzińcu.
Pstryknęłam palcami i wylądowałam na ziemi, a wszystko w koło wróciło do normy.
No. Prócz jednej rzeczy. Blondynka dalej leżała w fontannie. Cała przemoczona. Sponiewierana. Jakie to żałosne i przykre patrzeć na taką ptaszynę jak ona.
— Nie dotykaj mnie nigdy więcej, mała. Raczej nie chcesz wiedzieć do czego jestem zdolna — rzuciłam z wolna, ochrypniętym głosem, po czym odkaszlnęłam. Od transmutacji głosu boli mnie gardziołko zawsze.Upsi dupsi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz