- ...lubię eliksiry .. - powtórzył po niej w lekkiej zadumie, czując jak nagła fala zmieszanych uczuć trafia do jego serca, pozostawiając po sobie posmak niepewności i dziwnego zachwiania emocjonalnego. To proste zdanie sprawiło, że Gideon umilkł na chwilę, próbując dojść ze sobą do jakiegoś porozumienia.
Właśnie, bo czy on aby na pewno w ogóle to lubił?
W biegu swojego akademickiego życia, nigdy nie zatrzymał się na dostatecznie długo, aby znaleźć odpowiedź na to pozornie proste pytanie, które teraz zawisło między nim a Edith, dzieląc ich o miliony mil. Bo kiedy sama Ubel stała tutaj, tuż przy nim, Anvill błądził w odmętach swojej osobowości daleko, daleko stąd, starając się poskładać wszystko w jedną całość. Właściwie, trudno było podejrzewać, kim Gideon byłby teraz, gdyby był tak bogaty, jak większość uczniów Nook of Wolves. Wtedy, najprawdopodobniej nie bawiłby się w interesy prowadzone na granicy prawa, upychając dzieciakom co tylko mógł, byleby opłacić zakwaterowanie.
Ale z drugiej strony, alchemia była jego małym hobby, więc z małym pocieszeniem na duszy, mógł stwierdzić, że ten maluśki handel był w jakimś stopniu pielęgnowaniem jego piątkowych umiejętności.
- Ahh. W sumie sam nie wiem czy to lubię. Dużo zachodu, a małe zarobki. Z drugiej strony, mus to mus. Kasa na drzewach nie rośnie - mruknął po dłuższej chwili milczenia, mając nadzieję, że ta wyczerpująca odpowiedź, której właśnie udzielił, wybroni go przed podejrzanymi pytaniami dziewczyny.
- Nie wiem, czy o szóstej wstanę, ale wiem, że na Mrocznej Dzielnicy rośnie chwast, którego potrzebuję. I szczerze, wiem, że tam już jest sporo chaosu, ale liczę na twoje towarzystwo - uśmiechnął się do niej nieporadnie, rozprostowując długie nogi na betonowych schodach.
- Gdzie byłaś na wakacjach? Nie było cię tutaj.
"Lubię pociągi..."
OdpowiedzUsuń