Dziwne, że po takim czasie nie przestał się bać mojego pojawiania się znikąd. Przez chwile na mojej twarzy pojawił się niezadowolony grymas na twarzy, a kosmyk moich włosów posmyrał go po szyi.
— Aww, nie przyzwyczaiłeś się? Spróbuje częściej nachodzić Cie z ziemi, obiecuje — stwierdziłam wesoło, już się uśmiechając, widząc, że i on jest szczęśliwy.
Bardzo lubię jego towarzystwo, jest świetnym przyjacielem, zapełniał wręcz niesamowitą pustkę w moim sercu. No cóż, te wakacje bez niego były serio nudne, a ja swoje zmarnowałam u "rodziny" tak jakby chaosy się lubiły. Pft.
— To dobrze, ale pewnie Cie jeszcze dorwie, nie martw się, haha — zaśmiałam się radośnie na myśl o wścibskiej syrenie.
Z jednej strony nic do niej nie miałam, z drugiej zaś pamiętam to, że mnie też często wzywa do gabinetu, ale nie tak często jak Gideona. Kiedy jednak wspomniał o jakiejś koleżance zrobiłam zdziwioną minę.
— Chcesz jej wepchać eliksir miłości, kochanieńki? Ach, tak szybko dorastasz, za niedługo już w ogóle przestaniemy się spotykać, bo nie będziesz miał czasu, achhhh — zaczęłam bardzo szybko mówić, wręcz dramatycznym tonem głosu, jakbym bardzo cierpiała z tego powodu, ale gdy skończyłam to się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami.
— Nie martw się, to dla ludzi z mojej klasy, głownie "kwiatki". Wiesz, mają świra na ich punkcie. Zioła były dla mnie i dla Ciebie, bo wiem, że lubisz eliksiry — prychnęłam na myśl o 'znajomych'. Jakoś z nikim nigdy się tam nie polubiłam, zwykli nudziarze według mnie.
— Okropnie się zmieniłam! Pomyślałam, że śpisz, a ja byłam od wczesnego poranku, następnym razem przyjdę o szóstej, ciekawe, czy wstaniesz — mruknęłam nieco zamyślona, patrząc mu w oczy.
— Aww, nie przyzwyczaiłeś się? Spróbuje częściej nachodzić Cie z ziemi, obiecuje — stwierdziłam wesoło, już się uśmiechając, widząc, że i on jest szczęśliwy.
Bardzo lubię jego towarzystwo, jest świetnym przyjacielem, zapełniał wręcz niesamowitą pustkę w moim sercu. No cóż, te wakacje bez niego były serio nudne, a ja swoje zmarnowałam u "rodziny" tak jakby chaosy się lubiły. Pft.
— To dobrze, ale pewnie Cie jeszcze dorwie, nie martw się, haha — zaśmiałam się radośnie na myśl o wścibskiej syrenie.
Z jednej strony nic do niej nie miałam, z drugiej zaś pamiętam to, że mnie też często wzywa do gabinetu, ale nie tak często jak Gideona. Kiedy jednak wspomniał o jakiejś koleżance zrobiłam zdziwioną minę.
— Chcesz jej wepchać eliksir miłości, kochanieńki? Ach, tak szybko dorastasz, za niedługo już w ogóle przestaniemy się spotykać, bo nie będziesz miał czasu, achhhh — zaczęłam bardzo szybko mówić, wręcz dramatycznym tonem głosu, jakbym bardzo cierpiała z tego powodu, ale gdy skończyłam to się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami.
— Nie martw się, to dla ludzi z mojej klasy, głownie "kwiatki". Wiesz, mają świra na ich punkcie. Zioła były dla mnie i dla Ciebie, bo wiem, że lubisz eliksiry — prychnęłam na myśl o 'znajomych'. Jakoś z nikim nigdy się tam nie polubiłam, zwykli nudziarze według mnie.
— Okropnie się zmieniłam! Pomyślałam, że śpisz, a ja byłam od wczesnego poranku, następnym razem przyjdę o szóstej, ciekawe, czy wstaniesz — mruknęłam nieco zamyślona, patrząc mu w oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz