Dobra. Jeśli miał być bardzo szczerzy? Owy nauczyciel był...trudno to powiedzieć, dziwnie właściwie to powiedzieć...ale...um uroczy? Był taki przyjazny.
Nie pamiętał kiedy ostatnio prowadził rozmowę z kimś taki miłym. Był już nawet mniej spanikowany i przytłoczony niż przedtem. Jak ciekawie było czuć się rozluźnionym przy innej osobie.
- Tak...popieram, robimy za przeszkodę na korytarzu - mruknął cicho i delikatnie zszedł na bok. Nie chciał być na widoku. Rozmawiał, stał w miejscu, więc był idealnie widoczny dla wielu osób. Kiedy się poruszał nie czuł się aż tak obserwowany, kiedy stał w miejscu już tak. Dlatego też często czuł się poddenerwowany na lekcjach. Wstydził się nawet podrapać kiedy zaswędziała go szyja czy ramię bo miał wrażenie, że wszyscy nagle się na niego patrzą.
- Cóż,właściwie...chciałem jedynie ominąć parę niechcianych osób...i trafić bez zgrzytów na stołówkę ale...mogę pomóc znaleźć wyjście- schował ręce za plecami spoglądając na mężczyznę i jego stworzoną z wody towarzyszkę, która wciąż wzbudzała w nim zachwyt.
Akademię znał już praktycznie na pamięć, mógł więc okazać się dobrą formą pomocy.
- Na zewnątrz tak? Dobrze proszę, za mną w takim razie - uśmiechnął się delikatnie widząc przeuroczą reakcję meduzy. Czułby się podle gdyby nie pomógł mu w tym momencie. Jak wcześniej stwierdził nie chciał używać na nim jadu. I tak ,,jad'' ten miał starczyć na Gidupka. Musiał być przygotowany, gotowy na każdy atak z jego strony. Miał taką formę bojową kobry. Tylko, że jego jadem były słowa i ton.
- Chodźmy więc - odparł widocznie bardziej spokojny i ruszył przed siebie. Śniadanie może poczekać właściwie. Co mu tam.
Nie pamiętał kiedy ostatnio prowadził rozmowę z kimś taki miłym. Był już nawet mniej spanikowany i przytłoczony niż przedtem. Jak ciekawie było czuć się rozluźnionym przy innej osobie.
- Tak...popieram, robimy za przeszkodę na korytarzu - mruknął cicho i delikatnie zszedł na bok. Nie chciał być na widoku. Rozmawiał, stał w miejscu, więc był idealnie widoczny dla wielu osób. Kiedy się poruszał nie czuł się aż tak obserwowany, kiedy stał w miejscu już tak. Dlatego też często czuł się poddenerwowany na lekcjach. Wstydził się nawet podrapać kiedy zaswędziała go szyja czy ramię bo miał wrażenie, że wszyscy nagle się na niego patrzą.
- Cóż,właściwie...chciałem jedynie ominąć parę niechcianych osób...i trafić bez zgrzytów na stołówkę ale...mogę pomóc znaleźć wyjście- schował ręce za plecami spoglądając na mężczyznę i jego stworzoną z wody towarzyszkę, która wciąż wzbudzała w nim zachwyt.
Akademię znał już praktycznie na pamięć, mógł więc okazać się dobrą formą pomocy.
- Na zewnątrz tak? Dobrze proszę, za mną w takim razie - uśmiechnął się delikatnie widząc przeuroczą reakcję meduzy. Czułby się podle gdyby nie pomógł mu w tym momencie. Jak wcześniej stwierdził nie chciał używać na nim jadu. I tak ,,jad'' ten miał starczyć na Gidupka. Musiał być przygotowany, gotowy na każdy atak z jego strony. Miał taką formę bojową kobry. Tylko, że jego jadem były słowa i ton.
- Chodźmy więc - odparł widocznie bardziej spokojny i ruszył przed siebie. Śniadanie może poczekać właściwie. Co mu tam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz