Leżąc
spokojnie poczułem nagłe ciepło bijące z dłoni dziewczyny. Wzdrygnąłem się od
dotyku.. Kontrastowało to bardzo z uczuciem zimnego śniegu. Hades nigdy mnie
nie gładził tak czule, jeśli w ogóle jego władcza dłoń spoczęła na mojej
szorstkiej szczecinie. Mimo wszystko to było.. Miłe uczucie.. Zadrżałem. Nie
wiedziałem do końca jak zareagować, na szczęście samica skupiła się na obroży. "Zwierzę".
Prychnąłem cicho śmiechem. Zabrzmiało to trochę jak ucięte warknięcie z
rozbawionym zabarwieniem. Och tak, jestem zwierzęciem. Psem strażniczym. Jedna
różnica mnie dzieli od innych 'zwierząt'..
Obroża
zalśniła ponownie zimnym, żywym blaskiem. Runy zaczęły kolejno się zapalać i iskrzyć.
Wstałem górując nad samicą, opuszczając dostęp do jej ciepłej dłoni i
pozwalając magii podziemia na siebie wpłynąć. Błękitne płomienie nieśmiało
wychodzące z run, nabierające mocy wraz z kolejnymi sekundami wchodziły pod
moją skórę. Parzyły lodowatym uczuciem, prawie jak woda z naszej mało znanej rzeki,
Flegetony. Moja krótka, szorstka sierść płonęła wydzielając nieprzyjemny
zapach. Bolało.. Bardziej niż opisywały Erynie. Wbiłem pazury w ziemię,
przebijając śnieg i zlodowaciały grunt. Zacisnąłem szczęki obnażając kły.
Płomienie wdarły się do mojego pyska rozlewając się po całym moim ciele od
środka, wnikając do mięśni, żył, płynąc wraz z moją gęstą, ciemną krwią. Ogień
nabrał ciemniejszej barwy szafiru rozgrzewając moje ciało do białości i
przekształcając je. Czułem, że jeszcze trochę i skruszę sobie kły z bólu.
Słychać było częsty, głuchy odgłos łamanych kości. Przesuwały się po sobie
zmieniając układ. Moje dwie głowy płonęły jak pochodnie, znikając, zostawiając
po sobie dwie szerokie blizny na szyi. Kości chłonęły moc ognia stężając,
nabierając kształtu. Potężne warknięcie pełne bólu wypełniło okolicę. Zmniejszyłem
się znacznie, płomienie wygasały na moim nagim grzbiecie. Ugiąłem się na swoich
nowych kończynach. Opierając się na kolanie odczułem śnieg na nowo, był
kojący.. Runy zapewniły mi przepaskę na biodrach. Erynie zapewniały, że więcej
run nie mogą zamieścić na obroży, ale coś wierzyć im nie mogłem do końca.
Hades
zapewniał, że resztę dostanę w akademii. To miało mnie zmotywować do szybszego
dotarcia do celu. Wystarczył mi sam rozkaz by to zrobić. Chwiejnie, podpierając
się o przypalone z lekka drzewo stanąłem na nogach. Bez względu na postać,
byłem wyższy od samicy. Spojrzałem na nią swoimi niezmienionymi, psowatymi
oczami.
..To
taka, że nim nie jestem w pełni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz