Zawirowało mi w głowie trochę od tego zderzenia albo
ten chłopak był.. Bardzo przerażony. Zobaczył coś za moimi plecami? Jakiś sloani
za mną jest? Aż musiałem się odwrócić by się upewnić, że nic za mną nie pływa..
To jest, "chodzi".. Haha.. Taak, nie nadaję się do życia na lądzie.
Wracając do naszego przerażonego bladotwarzego bielugi, jakby odruchowo
przytknął dłoń do twarzy. Coś go bolało, jednak go skrzywdziłem? Rafo broń!
- Na pewno wszystko w porządku? - Uniosłem ręce by wskazać na jego gesty chcąc podkreślić czemu się niepokoję. Chyba widziałem coś czerwonego zanim uniósł dłoń do twarzy.. Hm, może to przewidzenie? Odgoniłem lekko meduzę, mała była ciekawska, która chciała się zbliżyć do chłopaka. Jeszcze by się i jej przestraszył, a sądząc po jego wielkich jak płaszczki oczach było to bardzo możliwe.. Moje spojrzenie prześlizgnęło się na jego rękaw, którym przetarł twarz. Czerwony. Jednak się nie przewidziało.. Uważniej patrzyłem teraz na jego twarz, jakby mimowolnie szukając miejsca z którego się sączyła krew. Włosy mi pociemniały znacząco, przez niepokój o kondycję osoby stojącej przede mną. Jeśli przeze mnie został zraniony to będzie mi się to śniło po nocach.. Z ciemnych myśli wyrwało mnie słowo 'pan'.
- Huh? Jaki "pan"? - Zanim mi głowę rozjaśniły fotofory chwila minęła, potem się uśmiechnąłem do siebie czy raczej do mojej powolnej reakcji. Uniosłem rękę za włosy i się podrapałem lekko zakłopotany po swoich wracających do normalności włosach. W trakcie drapania poczułem jak wodne parzydełka meduzy chwytają mnie za palce.
- Mi nic nie jest, jestem jak ta placodermia, nic mnie nie ruszy.. - Wyciągnąłem tą samą dłoń - jeden z pokojowych gestów jakie się tu zdążyłem nauczyć! - w stronę nieznajomego. Uśmiechnąłem się przyjaźnie do nowego kompana.
- Na'veen, jestem nauczycielem, ale jeśli ci wygodnie nazywaj.. - Dopiero zauważyłem, że meduza się uczepiła mojej ręki i sama próbuje sięgnąć do bladotwarzego chłopaka.
- ..Mnie po imieniu. Cnidaria.. - Zwróciłem się do malutkiej meduzy.
- Mogłabyś chwilę poczekać? On teraz mnie powinien uścisnąć, dopiero potem ciebie jeśli ładnie podasz parzydełko. - W odpowiedzi meduza uniosła się trochę ponad moją dłoń, wciąż uczepiona jedną macką mojego palca i uniosła jedną z wodnych parzydełek w stronę prawdopodobnie ucznia.
- Tak, bardzo ładnie.. Możemy zatem wrócić do rozmowy? Jestem Na'veen, a ty nieznajomy? - Po pochwaleniu stworzonka uniosłem spojrzenie z powrotem na blade dziecię głębin. Usta miał lekko zaczerwienione, w porównaniu do reszty jego wizerunku to bardzo rzucało się w oczy. Moje włosy ponownie stały się ciemne, a oczy powróciły do swojego szarawego istnienia,
- Chyba przydałoby się z tym podejść do lazaretu.. - Czułem się winny, mogłem nie stawać tak nagle na samym środku korytarza, a zwyczajnie zmienić stworzenie towarzyszące.. Czy po prostu kulkę wody.. Wszystko ma swoją cenę.
- Na pewno wszystko w porządku? - Uniosłem ręce by wskazać na jego gesty chcąc podkreślić czemu się niepokoję. Chyba widziałem coś czerwonego zanim uniósł dłoń do twarzy.. Hm, może to przewidzenie? Odgoniłem lekko meduzę, mała była ciekawska, która chciała się zbliżyć do chłopaka. Jeszcze by się i jej przestraszył, a sądząc po jego wielkich jak płaszczki oczach było to bardzo możliwe.. Moje spojrzenie prześlizgnęło się na jego rękaw, którym przetarł twarz. Czerwony. Jednak się nie przewidziało.. Uważniej patrzyłem teraz na jego twarz, jakby mimowolnie szukając miejsca z którego się sączyła krew. Włosy mi pociemniały znacząco, przez niepokój o kondycję osoby stojącej przede mną. Jeśli przeze mnie został zraniony to będzie mi się to śniło po nocach.. Z ciemnych myśli wyrwało mnie słowo 'pan'.
- Huh? Jaki "pan"? - Zanim mi głowę rozjaśniły fotofory chwila minęła, potem się uśmiechnąłem do siebie czy raczej do mojej powolnej reakcji. Uniosłem rękę za włosy i się podrapałem lekko zakłopotany po swoich wracających do normalności włosach. W trakcie drapania poczułem jak wodne parzydełka meduzy chwytają mnie za palce.
- Mi nic nie jest, jestem jak ta placodermia, nic mnie nie ruszy.. - Wyciągnąłem tą samą dłoń - jeden z pokojowych gestów jakie się tu zdążyłem nauczyć! - w stronę nieznajomego. Uśmiechnąłem się przyjaźnie do nowego kompana.
- Na'veen, jestem nauczycielem, ale jeśli ci wygodnie nazywaj.. - Dopiero zauważyłem, że meduza się uczepiła mojej ręki i sama próbuje sięgnąć do bladotwarzego chłopaka.
- ..Mnie po imieniu. Cnidaria.. - Zwróciłem się do malutkiej meduzy.
- Mogłabyś chwilę poczekać? On teraz mnie powinien uścisnąć, dopiero potem ciebie jeśli ładnie podasz parzydełko. - W odpowiedzi meduza uniosła się trochę ponad moją dłoń, wciąż uczepiona jedną macką mojego palca i uniosła jedną z wodnych parzydełek w stronę prawdopodobnie ucznia.
- Tak, bardzo ładnie.. Możemy zatem wrócić do rozmowy? Jestem Na'veen, a ty nieznajomy? - Po pochwaleniu stworzonka uniosłem spojrzenie z powrotem na blade dziecię głębin. Usta miał lekko zaczerwienione, w porównaniu do reszty jego wizerunku to bardzo rzucało się w oczy. Moje włosy ponownie stały się ciemne, a oczy powróciły do swojego szarawego istnienia,
- Chyba przydałoby się z tym podejść do lazaretu.. - Czułem się winny, mogłem nie stawać tak nagle na samym środku korytarza, a zwyczajnie zmienić stworzenie towarzyszące.. Czy po prostu kulkę wody.. Wszystko ma swoją cenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz