W jego, a w zasadzie w ich życiu zmieniło się znagla bardzo dużo. Właściwie cały doczesny świat Williama - ten apokaliptyczny i bezlitosny legł w ruinę, pozostawiając po sobie tylko zgliszcza, mętne wspomnienia, które straciły na wartości i zobowiązujące poczucie przyszłego ojcostwa. I nic więcej się nie liczyło. Chciał tych zmian. Po stokroć, po tysiąckroć i na zawsze chciał tego, co nieznane. Dokładnie tego, co miało nastąpić. Długo lat praktykował ogólną rozpustę i czas najwyższy był, by to skończyć. Definitywnie i u boku kogoś takiego jak Morgan. Kochał ją. A wieść o ich wyczekanym potomstwie sprawiła, że mężczyzna cały czas chodził uradowany. Nie było ani chwili bez uśmiechu i okazywanej radości. Czuł się jednocześnie trochę dziwnie, bo trudno było o inne emocje. W końcu . . . On w roli troskliwego męża i, co śmieszniejsze, ojca. Jeszcze kilka miesięcy temu na takie zasugerowanie śmiałby się, kpił i szydził bez końca. Nie nadawał się do zobowiązań, ale jednak chciał spróbować. Przymusić siebie do ów czekanego ustabilizowanego życia, z kimś, kogo kochał od niepamiętnych czasów.
Teraz, kiedy w ogólnie pojętym spokoju analizował swoje poprzednie życie i wszystkie relacje, również z Semper, czy Makabrą, czy Edith, dochodził do wniosku, że Morgan zawsze była dla jego męskiego ego kimś więcej. Kimś pod względem pożądliwości i żarliwości, ważniejszym. W każdym razie, teraz ją miał. Całą dla siebie. Dodatkowo, z takim małym bonusem rodzicielskim.
- Tak, Morgan? - zapytał mężczyzna, kiedy ciemnowłosa nawołała go do siebie. Przysiadłszy koło niej objął czule ramieniem, przysuwając bliżej siebie.
- Stało się coś, Morgan, kochanie?
Teraz, kiedy w ogólnie pojętym spokoju analizował swoje poprzednie życie i wszystkie relacje, również z Semper, czy Makabrą, czy Edith, dochodził do wniosku, że Morgan zawsze była dla jego męskiego ego kimś więcej. Kimś pod względem pożądliwości i żarliwości, ważniejszym. W każdym razie, teraz ją miał. Całą dla siebie. Dodatkowo, z takim małym bonusem rodzicielskim.
- Tak, Morgan? - zapytał mężczyzna, kiedy ciemnowłosa nawołała go do siebie. Przysiadłszy koło niej objął czule ramieniem, przysuwając bliżej siebie.
- Stało się coś, Morgan, kochanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz