Wszystko to działo się jak na jakimś filmie a ja byłam widzem. Patrzyłam spokojnie na widocznie obolałego psychicznie Jeffreya, który grał tutaj główną rolę. Drugoplanowi bohaterowie czyli tajemniczy mężczyzna o błękitnych włosach oraz poznana nie tak dawno w ogrodzie szkolnym panna Nicole - dawali temu ,,seansowi'' więcej smaczku.
Poczułam się nagle niechciana. Jak by chcieli się w tym momencie mnie pozbyć. Czy powinnam wymienić tylko parę słów z Jeffreyem i jak najszybciej zaszyć się gdzieś w szkolnym kącie? A może nie powinnam tutaj w ogóle nie przychodzić? Jeff miał wiele pracy a ja byłam teraz przeszkodą, którą niespodziewanie stanęła mu na drodze wypełniania pracy. Na dodatek to zachowanie panny Nicole...czy mi się zdaje czy zauważyłam w jej oczach przebłysk zazdrości za nim się ulotniła?
Kiedy wreszcie w gabinecie zostałam tylko ja i Jeff uniosłam wyżej podbródek aby przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Zdecydowanie miał mi za złe, że tutaj jestem, może ma nawet za złe, iż w ogóle się pojawiłam.
Kiedy zadane zostało pytanie westchnęłam cicho i zaczęłam:
- Na początek przepraszam, że ci przeszkodziłam w pracy, mogłam się spodziewać, że masz więcej na głowie kiedy Scott jest po za akademią...idiotka ze mnie wybacz, wciąż nie kontaktuję - próbowałam się jakoś wytłumaczyć na sam początek. Po moim chwilowym bełkocie i głupim tłumaczeniu się. Przeskoczyłam, więc niezbyt zgrabnie do zadanego mi przedtem pytania.
- Chciałam się z tobą zobaczyć. Nie wiem jakim cudem ja...nie odpowiem ci na to pytanie bo nie ma żadnego wytłumaczenia, mogą być jedynie snute nędznie przez lekarzy teorie...ale...czy to źle, że tutaj jestem?
Poczułam się nagle niechciana. Jak by chcieli się w tym momencie mnie pozbyć. Czy powinnam wymienić tylko parę słów z Jeffreyem i jak najszybciej zaszyć się gdzieś w szkolnym kącie? A może nie powinnam tutaj w ogóle nie przychodzić? Jeff miał wiele pracy a ja byłam teraz przeszkodą, którą niespodziewanie stanęła mu na drodze wypełniania pracy. Na dodatek to zachowanie panny Nicole...czy mi się zdaje czy zauważyłam w jej oczach przebłysk zazdrości za nim się ulotniła?
Kiedy wreszcie w gabinecie zostałam tylko ja i Jeff uniosłam wyżej podbródek aby przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Zdecydowanie miał mi za złe, że tutaj jestem, może ma nawet za złe, iż w ogóle się pojawiłam.
Kiedy zadane zostało pytanie westchnęłam cicho i zaczęłam:
- Na początek przepraszam, że ci przeszkodziłam w pracy, mogłam się spodziewać, że masz więcej na głowie kiedy Scott jest po za akademią...idiotka ze mnie wybacz, wciąż nie kontaktuję - próbowałam się jakoś wytłumaczyć na sam początek. Po moim chwilowym bełkocie i głupim tłumaczeniu się. Przeskoczyłam, więc niezbyt zgrabnie do zadanego mi przedtem pytania.
- Chciałam się z tobą zobaczyć. Nie wiem jakim cudem ja...nie odpowiem ci na to pytanie bo nie ma żadnego wytłumaczenia, mogą być jedynie snute nędznie przez lekarzy teorie...ale...czy to źle, że tutaj jestem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz