Gavril zgadywał, choć bez medycznej pewności, że kilka chrząknięć więcej wystarczy, by pozbyć się wody z płuc; Diarus wierzył, że młodzieniec z pewnością zaraz poczuje się lepiej i po spektakularnej bitwie szybko wróci do siebie. Nie wyglądał zresztą na przypadek krytyczny. Był przytomny, rozmowny, a skoro bez problemu wychylił kufel grogu, młody poławiacz nie widział powodów, by zbytnio się nim zamartwiać. Postanowił jednak dotrzymać mu towarzystwa, sącząc rum ze starego kufla w tempie znacznie wolniejszym niż jego nowy kolega.
— Gavril Diarus. Dla kolegów i wodnych samobójców Ril. A ty? — zagaił i kopniakiem przysunął zardzewiałą pułapkę na kraby trochę bliżej wytatuowanego jegomościa. Następnie przysiadł w ogromnym rozkroku i nim ponownie przemówił, uchylił łyk gorzkiego trunku.
— Co ci, u licha, zrobiła ta szkapa, chłopie? Niewiele brakowało i przepłaciłbyś to życiem. Ale, no nie powiem, niezłe przedstawienie.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz