— Czy ja wiem? Nigdy mi smoki nie śmierdziały... — mruknęła.
Właściwie nie pamiętała kiedy ostatni raz była w Dokuarze. Minęło kilka zim... to z pewnością, cyklicznie Aurorę przykrywał pagórek śniegu, w którym spędzała długie dni, rozmyślając nad swoją niedolą, aż w końcu, przychodziły roztopy i jakiś nieszczęśnik, zainteresowany nietypowym pagórkiem, odgarniał topniejący śnieg...
Przełknęła ślinę. Leśna babka przygotowała zaiste zacną strawę. To było jednak za mało, jak na żołądek istoty, która potrzebowała nieustannych dostaw humanoidalnego mięsa. Nurtowało ją to nie raz, dlaczego właściwie ten jeden typ sprawiał, że zaspokajała choć na chwilę głód. Specyfika jej przekleństwa? Najprawdopodobniej.
Uśmiechnęła się serdecznie, pierwszy raz od dawna czując ciepłe uczucie w sercu. Komfort. To było miłe, że Nemora tłumaczyła jej, gdzie może znaleźć kolejne jedzenie. Chciała pomóc...
— To bardzo miłe z twojej strony — zaczęła Aurora cieplejszym niż zwykle głosem. — aczkolwiek nie zamierzam krzywdzić tych zwierząt widzisz... — Wzięła głęboki wdech, zastanawiając się w jaki sposób przekazać kobiecie informacje. — Istnieje taki gatunek ryby, nazywa się ona ryba maślana, o dziwo nie można właściwie się nią najeść, gdyż nie posiada wartości odżywczych. Jest to więc marnotrawienie życia ryby oraz przestrzeni w żołądku. — przełknęła ślinę. — To... tak jak ja i większość spożywalnych produktów, które mnie otaczają. Moje ciało nie przyswoi odżywczych składników z mięsiwa jelenia, bądź zieleniny. Nawet jakbym zjadła całego jelenia i worek ziemniaków, nie nasycę się nadal będę głodna...
Mówiła, mówiła komuś o tym, kim właściwie była. Wzięła głęboki wdech.
— Bardzo dziękuję za wskazanie paśnika, to miłe... z pani strony. Dziękuję. Wyjdę niedługo poczekać na autobus, dziękuje za okazaną troskę oraz jedzenie.
Przyjrzała się jej twarzy dokładnie, tak by zapamiętać każdy detal. By mogła ją pamiętać.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz