— A byłabyś
w stanie? — spytał, spoglądając na dziewczynę. Wyraźnie go to trochę ocuciło, a
oczy mu zalśniły. Naprawdę zależało mu na tym, żeby zrozumieć, po co się
pojawił i czemu akurat teraz.
Akademia dawała tę możliwość, że przedstawiciele różnych, kiedyś też wrogich sobie ras, mogli zacząć ze sobą koegzystować. Nie widział tego jako zagrożenie, a wręcz przeciwnie. To mogło ograniczyć spory i uprzedzenia międzyrasowe. Nie brał więc pod uwagę tego, że zagrożenie znajdzie się tutaj.
— Demona? — spojrzał na nią pytająco.
— Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby nim być… — zastanowił się na głos. Ta kobieta wydawała mu się być zbyt miła jak na demona.
— Czyli to znaczy, że masz formę i lisa, i jeszcze demona? Dobrze to rozumiem? — spojrzał na nią naprawdę, zastanawiając się czy jego myśli podążyły we właściwym kierunku.
— No dobrze, to Rudyment. Można stąd dojść piechotą do miasta czy trzeba podjechać lub dolecieć?
Akademia dawała tę możliwość, że przedstawiciele różnych, kiedyś też wrogich sobie ras, mogli zacząć ze sobą koegzystować. Nie widział tego jako zagrożenie, a wręcz przeciwnie. To mogło ograniczyć spory i uprzedzenia międzyrasowe. Nie brał więc pod uwagę tego, że zagrożenie znajdzie się tutaj.
— Demona? — spojrzał na nią pytająco.
— Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby nim być… — zastanowił się na głos. Ta kobieta wydawała mu się być zbyt miła jak na demona.
— Czyli to znaczy, że masz formę i lisa, i jeszcze demona? Dobrze to rozumiem? — spojrzał na nią naprawdę, zastanawiając się czy jego myśli podążyły we właściwym kierunku.
— No dobrze, to Rudyment. Można stąd dojść piechotą do miasta czy trzeba podjechać lub dolecieć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz