Seth wydawał się zadowolony z prezentu. Ucieszyło ją to, bo martwiła się, że nie będzie w stanie zadowolić mężczyzny w żaden sposób. Zgodziła się również na dotrzymanie towarzystwa Sethowi, bo sama nie miała do kogo się przysiąść.
Potrzebowała jakiejkolwiek interakcji z drugą istotą. Spędzenie podróży na grach planszowych ukoiło nieco jej nerwy i zmęczenie, a gdy dotarli na miejsce pożegnała się z towarzyszem i wyciągnęła torbę, po czym wypełzła i chuchnęła na dłonie, by się rozgrzać.
Obserwując swoje ciało, łuski i pazury uświadomiła sobie, że rośnie. Jej prawdziwe, wężne ja powiększało rozmiar, wydłużała się, tyła. A wzrost u jej razy nie wróżył dobrze na przyszłość. Przez chwilę, miała wrażenie, że zamarza, a serce bije jej jak oszalałe. Nie powinna powiększać masy zimą i do tego tak wcześnie, przejechała dłonią po dolnej, tłustej części ciała, wzdychając głośno. Czasem miała wrażenie, że jej życie pisze Andersen, a ona, zamiast zmienić się w pianę, to zatraci człowieczeństwo, uwięziona w wielkim cielsku bestii, która zostanie zgładzona przez żądnego przygód i krwi bohatera.
Cóż, taki był jej żywot. Gdy mijała ludzi, bawiących się, spędzających wspólnie czas, uświadomiła sobie, że od przybycia do Nook of Wolves z nikim nie była w stanie nawiązać normalnej, głębszej relacji. No, może z wyjątkiem Vena, który i tak nie wiedział o pewnych kwestiach.
Śnieg leżał wszędzie, opadał też na pyszczki węży, które syczały na chłodne płatki. Jelly zatrzymała się, widząc zamieszanie. Atea, wilczyca, z którą kiedyś walczyła wlokła jakąś wiotką dziewczynę, a biała jak śnieg nieznajoma, biegła do domku, w którym mieli mieszkać nauczyciele. Gorgon westchnęła, od chłodu, hałasu i chaosu zaczęła ją boleć głowa.
— Przepraszam... — usłyszała cichutki głosik. — Ale czy mogę spytać... w jaki sposób działa twoje ciało, jak się załatwiasz?
Jelly obróciła się gwałtownie i zobaczyła coś... bo człowiekiem tego nazwać nie mogła. Istota była szczupła, nieco przezroczysta, a jej skóra przypominała półprzezroczysty lód lub żel. Wielkie, czarne ślepia wlepiały się w meduzę, lustrując ją. Istota miała przy sobie bagaż, więc musiała być wraz z nimi na zimowisku. Gorgon nawet nie zdążyła się odezwać, gdy kosmita przerwał, przerwało jej i pokazując mały pakunek zadało pytanie:
— Szukam Atei, pani piesek, lubię psy, są miłe, fajne, mam dla niej prezent. Wiem, że samice... znaczy ogólnie ludzie lubią ozdoby, a Atea to wilkołak, człowiek piesek, a psy lubią kości, więc biżuteria z kości powinna uszczęśliwić wilkołaczkę — nadawało Bubble, nieświadome swojej werbalnej biegunki.
Jelly, zamrugała niepewnie, po czym wskazała na drzwi, za którymi zniknęła Atea, próbując otrząsnąć się z szoku. Odprowadziła kosmitę wzrokiem, istota, ku jej zdumieniu, przybrało ciało i twarz człowieka, po czym zniknęła z pola widzenia Jelly. Meduza postanowiła zostawić bagaż i ostrożnie popełzła w stronę domu numer trzy. Miała mieszkać z Ateą, którą znała, Crystal, której jeśli ktoś nie znał nie miał życia w szkole. O Cëiteag słyszała od nowego nauczyciela, gdy ten narzekał na to, że nie jest w stanie znaleźć dostatecznie małej obrączki, na szczupłe palce dziewczyny. Yeleny nie znała. Jako że, domek był pusty, Jelly rzuciła na wolne łóżko torbę, po czym wypełzła znów na dwór i zatrzymała się przy białowłosej dziewczynie.
— Czy coś się stało? — spytała nieco zaniepokojona meduza, obserwując chaos.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz