Po pożegnaniu się z Venem skierował się do swojego pokoju z zamysłem szybkiej drzemki. Jednak jego plany całkowicie się zmieniły, gdy usłyszał nagłe wołanie. Zmarszczył swoje ciemne brwi i rozejrzał się. Zobaczył idącą w jego stronę brunetkę z delikatnym uśmiechem. W jej dłoni znajdowała się papierowa torba, którą wyciągnęła nagle w jego stronę. Tego się nie spodziewał. Z początku zaświtała mu myśl w głowie, że może dostał coś od szkoły, skoro nie miał swoich rzeczy... Jednak dziewczyna szybko rozwiała jego myśli.
— Och. Świąteczny upominek? Dziękuję — posłał jej delikatny uśmiech. Był już zmęczony, śpiący i nie w humorze. Jednak doceniał gest. To było miłe. Nie pamiętał kiedy ostatni raz dostał prezent. — Acerne Caarag, ale to już chyba wiesz.
Przyjął od Ateii prezent i zerknął do środka torby. Gdy zauważył dwie małe buteleczki od razu pociągnął nosem by wyczuć co to mogło być. Ładnie pachniało. Ziołami, a one przypominały mu dzieciństwo. Jak rodzicielka Caaraga wieszała pęczki ziół nad kominkiem aby schły. W jego oczy także mały pakunek w środku jak i drugi większy. Nie wiedział, czy mógł je już otworzyć przy dziewczynie. Zerknął na nią postanawiając odpakować całość w pokoju.
— Dziękuję, jeszcze raz... — powiedział. — Naprawdę doceniam twój gest.
Posłał ostatni uśmiech brunetce.
— Może jeszcze się spotkamy i będziemy mieć szansę porozmawiać... Muszę jednak już iść — pożegnał się z dziewczyną, która pachniała mu lasem... oraz wyczuwał od niej podobny zapach jak u wilków, które żyły w jego puszczy.
***
Gdy tylko znalazł się w pokoju, który dzielił z dwoma innymi chłopakami odetchnął. Musiał przyznać, że nie tak sobie wyobrażał swoje pierwsze dni w akademii. Jeszcze ta nieudana randka... Wzruszył ramionami i zerknął w dół. W dłoni trzymał dalej prezent, który dostał od Ateii. Był miło zaskoczony nim. Poprawił mu nawet humor. Był sam w pokoju więc oświecił światło i opadł na swoje łóżko by rozpakować paczuszkę. Buteleczki pachnące ziołami okazały się czymś w rodzaju mydełek do mycia. Aż miał ochotę już je przetestować. Kolejną rzeczą był mały scyzoryk, który naprawdę spodobał się Caaragowi. Był ciężki, dobrze wykonany, jednak mały i poręczny. Spokojnie zmieścił się w kieszeni spodni. Ostatnia część prezentu jednak najbardziej zachwyciła chłopaka. Był to obraz, o ile mógł go tak nazwać. Wykonany w całości z drewna. Miał w sobie nawet małe figurki zwierząt. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz