By
Afuś
|
23:56
|
Po odespaniu koszm... może nie koszmarnej, ale niezbyt ciekawej randki, Maxwill powoli zwlókł się z łóżka. Jego zegar biologiczny w ostatni czasie, delikatnie mówiąc, był kompletnie rozstrojony.
Mężczyzna powoli się przeciągnął i zerknął na kuzyna, by upewnić się, że ten nadal śpi. I spał jak zabity, tak samo jak parę godzin wcześniej. Dobrze. Rey nie miał raczej ochoty na tłumaczenie się gdzie i po co idzie, sam zresztą tego nie wiedział. Nie chciał też, żeby młodszy się martwił, bo... bo po co? Potrzebował tylko krótkiej przechadzki i chwili ciszy, bo nawet najcichsze pochrapywanie go rozpraszało.
Rey szybko się przebrał, by nie włóczyć się po korytarzach w piżamie. Nie przejmował się za to czesaniem, warkocze trzymały się wręcz idelanie od poprzedniego wieczora, przeczesał więc jedynie włosy puszczone luzem z kitka by nie poplątały się bardziej. Wymienił też kilka kolczyków, a te zdjęte z uszu poukładał starannie w zdobionej szkatułce.
Wyruszył. Bez celu i bez żadnego określonego kierunku, ale wyruszył w swą wielką życiową podróż korytarzami akademii. Liczył, że nikt go nie przyłapie i że na nikogo nie wpadnie, a już na pewno nie na dziewczynę z poprzedniego poranka.
Był już pewien, że jego spacer zakonczy się pomyślnie, i pewnie by tak było, gdyby nie chłopak, na którego się natknął.
— Ej, ej e, uważaj trochę. Wszystko w porz-— Urwał, słysząc gadkę o włosach. Zacisnął zęby i ściągnął brwi w wyrazie niezadowolenia.
— Ej, ej e, uważaj trochę. Wszystko w porz-— Urwał, słysząc gadkę o włosach. Zacisnął zęby i ściągnął brwi w wyrazie niezadowolenia.
— Chyba sobie jaja robisz — syknąłem — Co wyście się tak wszyscy uwzięli, nie widzieliście wcześniej faceta, co po prostu o siebie dba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz