Gideon ściągnął brwi i rozmasowując swoją pulsującą skroń, odłożył pusty kieliszek gdzieś na bok. Im dłużej to pił, tym silniejsze miał wrażenie, że Jolie sama pędziła jakiś bimber pod swoim akademickim łóżkiem i teraz przyniosła mu jedną z dwudziestu butelek, bo przecież żaden kupny alkohol nie był tak kurewsko ohydny jak ten (chociaż oczywiście i tak pił go dalej).
— Ukradnij coś komuś — wypalił bezpardonowo, skubiąc swoją brodę.
— Hm, no tak — mruknął, w skupieniu i ciszy lustrując ją wzrokiem. — Pewnie i tak nie miałabyś odwagi — ocenił i odłożył okulary na swój zeszyt. — Na targu sprzedają tombak i podrabiane srebro za grosze. Może tam coś znajdziesz — zaoferował z cienistym uśmiechem, pamiętając, że wielokrotnie i on handlował na tym pchlim jarmarku wszystkim, co w ogóle miał i co kiedykolwiek ukradł.
— Tylko — podrapał się po głowie. — Sam nie wiem, czy to jest możliwe — wyznał z westchnięciem.
— Na pewno mógłbym zrobić tak, że dopóki nosiłabyś ten, na przykład, pierścionek, nie czułabyś bólu wiesz, tak w ogóle, nie tylko przy przemianie. I nie jestem pewny, ale myślę, że wtedy nie czułabyś też kilku innych stanów fizjologicznych, na przykład tego, że jesteś głodna — zamyślił się.
— Ale pokombinuję, nie martw się. Przynajmniej spróbuję coś z tym wszystkim zrobić.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz