Lis uważnie przyjrzał się pokojowi. Nie był jakiś ogromny, jednak każdy mieszkaniec miał swój kąt. Acerne zdecydowanie nie mógł marudzić. Nie pamiętał kiedy ostatni raz spał na łóżku, więc sam fakt posiadania własnego materaca był luksusem. A gdy ujrzał jeszcze przy łóżku komodę i małe biurko nie mógł w to uwierzyć.
Swoje bystre ślepia przeniósł z powrotem na chłopaka. Ach, więc to nie była zwykła farba? Ciekawe! Od razu zaczął myśleć skąd na jego policzkach i nosie pojawiła się ta srebrzysta plama. Czy to była jakaś cechą jego gatunku? Nie słyszał nigdy o srebrnych ludziach...
— Pomóc? Och, możliwe, że możesz. Zostałem przydzielony do tego pokoju — powiedział na wstępie, przyglądając się jak brunet zamyka otwarte przez niego drzwi. Jego ruchy były spokojne i w jakiś sposób delikatne — przynajmniej tak je ocenił Caarag. Gdyby miał go ocenić jako leśne zwierzę, mógłby być... Sową. Tak, podobała mu się ta wizja. — Zostałem przydzielony do tego pokoju.
Powoli nabrał powietrza przez swój ciemny nosek i próbował wyczuć, które łóżko będzie należało do niego. Dopiero po krótkiej chwili, gdy zaczął odróżniać zapach bruneta, od tej drugiej woni zrozumiał. Podszedł do zasłanego kocem łóżka i wskoczył na nie. Przynajmniej nie musiał teraz aż tak wysoko unosił łebka by patrzeć na srebrnego człowieka.
— Czy jest szansa, abym mógł pożyczyć od ciebie ubranie? Pojawił się taki problem, że przed przemianą nie miałem na sobie nic... I nagle trafiłem tutaj przez jakiś dziwny portal! Rozmawiałem z jednym z nauczycieli akademii, ale wspomniał coś, że też nie ma innych ubrań niż te na sobie. Rozumiesz to? Tylko jedną parę ciuchów — jego kita co chwilę przecinała powietrze, gdy opowiadał chłopakowi swoją historię. — W dodatku miał rogi jak baran! Widziałeś go? Pierwszy raz widziałem człowieka z rogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz