Gideon słuchał pomysłu Randek w ciemno z niesmakiem. I chociaż twarz Anvilla nie zdradzała zbyt wiele krzykliwych emocji (a właściwie to, jak prawie zawsze, żadnych emocji), faktycznie nie czuł, żeby to wydarzenie było jakoś szczególnie porywającą koncepcją. A gwoździem do trumny była świadomość, że Crystal chciała iść na te randki. Sam Gideon od paru dni skupiał swoje zainteresowanie właśnie na niej i w tamtym dniu zrozumiał, że to wszystko było widocznie jednostronne.
Bez szczególnego cierpienia, chociaż z żalem, stwierdził, że właściwie zacznie traktować i myśleć o Crystal jako tylko o znajomej.
— Nie lubię takich rzeczy, Crys — odparł niemrawo. — Potem sama mi wszystko opowiesz, ja wolę spędzić ten czas inaczej niż na randkach. Ja nawet nie bardzo lubię ludzi w tej szkole. Albo w ogóle, prawie żadnych ludzi.
Późniejsza podróż minęła spokojnie; oboje bardziej skupili się na słuchaniu muzyki, niż na rozmowie, chociaż Anvill nie odbierał atmosfery między nimi jako jakoś szczególnie napiętej, czy ciężkiej. Liczył tylko, że Crystal zrozumiała jego odmowę i nie zamierzała się o to obrażać.
Spacer od peronu przez las tym razem minął szybko. W oddali słychać było jakieś strzały i szmery, ale Gideon, bez zbędnej paniki, zgonił ten fakt na ćwiczenia terenowe łowców. Ich plan zajęć był bardzo specyficzny i już nie jeden raz słyszał w okolicy akademii podobne dźwięki.
— Dzięki, za zaproszenie. Może kiedyś znów to powtórzymy? — zagaił z cieniem uśmiechu na twarzy, kiedy stali przed jej pokojem.
Po krótkiej rozmowie pożegnalnej, Gideon mógł w końcu zaszyć się w swoim pokoju i odpocząć za wszystkie czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz