zamknij

Obraz 1


Katorpha to tajemnicza kraina, pełna magii i niebezpieczeństwa...





PORANEK | DZIEŃ | ZMIERZCH | NOC
WIOSNA | LATO | PÓŹNA JESIEŃ | ZIMA
BEZCHMURNIE | ZACHMURZENIE | ŚNIEG| BURZA ŚNIEŻNA

Plotkara

Plotka 3

Już wkrótce...

Plotka 2

Już wkrótce...

Plotka 1

Rozpoczęcie nowego roku szkolnego zawsze jest zwiastunem nowych plotek! Mam nadzieję, że wkrótce okażą się tematy godne mojej uwagi. Nie zawiedźcie mnie, świeżaki!
Bądźcie na bieżąco i do zobaczenia już wkrótce! Wasz/a xyz ;*

Plotkara - kody

Informacja

NABÓR OTWARTY
Zgłaszanie swoich blogów tylko w zakładce "współpraca" (Administracja ➔ Współpraca)
Nie wiesz, jak dołączyć i od czego zacząć? Przeczytaj regulamin i pomoc, albo dołącz do naszego DISCORDA! tam odpowiemy na wszystkie nurtujące Cie pytania.

Tablica Ogłoszeń

Akademia Nook of Wolves zaprasza wszystkie magiczne istoty do październikowego naboru.

Strażnicy ostrzegają o obecności Byczorogów Miedzianych w lasach obok stolicy. Prosimy o zachowanie ostrożności.

Biblioteka Miejska zaprasza nowych i starych czytelników!

Sklepy w Taau oraz Everfar padają ofiarą licznych kradzieży, oraz napaści. Policja podejrzewa, że mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą. Apelujemy o najwyższą ostrożność.

Eventy

ROZPOCZĘCIE ROKU SZKOLNEGO — zapraszamy wszystkich nowych uczniów do zakwaterowania się w swoich pokojach i zwiedzenia akademii.

JESIEŃ NADCHODZI — Everfar zaprasza na święto dzwonków. Dajcie wciągnąć się w wir beztroskiej zabawy. Czeka na was piwo korzenne, ciepłe desery, różne zadania oraz atrakcje.

A oto najlepsze zabawy tegorocznego Święta Dzwonków:

❶ Grupowe polowanie na Byczorogi. ❷ Wesołe Miasteczko nieopodal jarmarku. ❸ Tańce przy muzyce na żywo. ❹ Stragany z pysznym jedzeniem. ❺ Nocne ognisko integracyjne.
By
|
18:54
|
    Jęknął zbolałym głosem, gdy trzęsienie ziemi – o ile mógł je tak nazwać – nie kończyło się. Czuł się jak piłeczka pingpongowa między dwoma paletkami. Odbijał się od ścian dziwiąc się, że jeszcze nie połamał sobie nic, ani nie stracił przytomności po mocnym uderzeniu głową w szklaną ścianę. Czuł jak ciepła krew spływa mu z nosa, rozwalonej brwi i chyba rozcięcia jakie pojawiło się niebezpiecznie blisko skroni. Miał ochotę skulić się w kącie i zapłakać przez ból jaki czuł. Gdy na chwilę trzęsienie przystało, Gabriele powoli usiadł pod jedną ze ścian i oparł się o chłodną taflę.
Jak tylko mnie wypuścisz to zabije cię — wymamrotał powoli wzrokiem śledząc błyszczącą taflę pokrywającą ściany, sufit a nawet podłogę wnętrza fiołki. Czy mógł się stąd sam wydostać? Czy utonął tu na zawsze? Jak mógł do tego dopuścić.
Naprawdę, zabije. Słyszysz mnie żmijo?! — warknął sfrustrowany. 

    Vaherem słuchał jednym uchem ględzenia dżina, gdy wmieszał się w tłum, odsapnął na chwilę, po czym potarł butelkę, a Gabriele pojawił się po chwili obok niego, na ziemi.
No, dajesz, zabij mnie. To ja Ci tu życie ratuje, a ty mnie tak traktujesz?
Sapnął niezadowolony, obserwując słaniającego się po trawie, zakrwawionego Rysia.

    Salviati warknął pod nosem i podniósł się z kolan aby zamachnąć się na stojącego obok chłopaka. Jednak spędzenie dłuższej chwili w fiolce i przeżycie rollercoastera dało się w skutki brunetowi. Stracił równowagę i opadł z powrotem na trawę.
To twoja wina… — wymamrotałem czując mdłości na żołądku. Zdecydowanie nie podobały mu się skutki uboczne wyładowania w zamknięciu. — Jak się teraz wydostaniemy stąd? Zostałeś zdradzony przez tych cholernych kłusowników!
Przetarł rękawem bluzy zakrwawioną twarz i zerknął za bazyliszka. Widział jak w jego stronę biegnie jeden z ubranych w czarne skóry kłusownik. Zawrzało w nim. To wszystko ich wina! Podniósł się tym razem wolniej aby nie upaść, a po jego ramionach aż do samych koniuszków palców, pojawił się ogień. Płomienie nie niszczyły ubrania chłopaka, tak jakby miał całkowitą kontrolę nad nimi. Jednak śmigały ostro powietrze chcąc wydostać się i pognać ku brodatemu mężczyźnie.
Gabriele niewiele myśląc nad skutkami podlał ogień w stronę mężczyzny. Płomienie śmignęły niczym strzały napięte na cięciwie czekające cierpliwie na uwolnienie. Kłusownik wrzasnął głośno, a Latynosa przeszedł dreszcz ekscytacji. W końcu uwolnił swoją moc, która pochłaniała mężczyznę okrążając go i trawiąc jego skórę. Oczy ifyta błyszczały dziko, a wkradający się uśmiech na jego usta było co najmniej przerażający.

    Vaherem padł na ziemię, chroniąc przed płomieniami za ifrytem. Człowiek, trafiony przez dżina płonął niczym pochodnia, krzycząc i szamocząc się wokół. Wybuchła panika, a część uczniów zaczęła tratować się wzajemnie, by uciec od ognia i kłusowników. Bazyliszek próbował być czujny, ale gryzący dym, ogień i temperatura mu to utrudniały.
Więc mnie spopiel, spal, zabij — wysyczał, szarpiąc Gabriela za bluzę. 
Viperios nie zauważył jednak, że tuż za nim stoi jeden z kłusowników. Chłopak usłyszał głośny huk, po czym padł u stóp dżina, ciężko łapiąc oddech. Ból pulsował, palił niczym ogień, rozdzielał mu łopatki, chłopak dotknął mokrej plamy, która pojawiła się na jego ubraniu i ze stoickim spokojem przyglądał się swojej ciemnej jak czereśnie krwi. Vaherem Viperios padł na ziemię.

    Huk wystrzału uderzył z taką siłą w dżina, że ugasił całkowicie jego płomienie. Brunet rozejrzał się czujnie skąd dobiegł ten dźwięk, zaczynając odczuwać strach. Wystrzał z broni palnej kojarzył mu się z okropnym dzieciństwem, ojcem… bólem. Z przerażeniem zauważył opadającego na trawę bazyliszka, którego ubranie powoli przesiąkało krwią. Boże. Już chciał przy nim klęknąć. Sprawdzić czy rana była na tyle poważna, że chłopak zginie zaraz, jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Kłusownik zbliżył się do nich niebezpiecznie i wrzasnął na Gabriela w obcym języku. Uniósł ugodowo dłonie widząc czarną lufę wycelowaną w jego stronę.
Vah? Cholera, Vah, żyjesz?
Mężczyzna nie był zbyt szczęśliwy, że Latynos odezwał się. Strzelił tuż obok stopy chłopaka, przez co ten aż ze strachu podskoczył.
Kurwa — sapnął i cisnął jednym z płomieni w mężczyznę. Ten jednak jakby przygotowany na taką możliwość utworzył magiczną tarcze, od której odbiły się płomienie zmieniając się zaledwie w iskry. Kim on był?!

    Vaherem w dzieciństwie został przyzwyczajony do bólu, ale rana postrzałowa to było dla niego za wiele. Gabriele nie mógł się skoncentrować na paleniu wszystkiego wokół nich. Bazyliszek chciał odpowiedzieć na jego pytanie, jednakże zakaszlał i jedynie splunął, dławiąc się powietrzem i śliną. Przeniósł wzrok na mężczyznę, z którym walczył dżin. Bazyliszek ostatkiem sił postanowił się odezwać.
Przepraszam, że to tak wyszło, nie chciałem… cię w to wciągać. To moja wina… przepraszam Gabriele.
Uśmiechnął się lekko pod nosem i potarł butelkę, którą wciąż miał przyczepioną do naszyjnika.
Życzę sobie, żeby Gabriele uwolnił się z butelki, gdy cały ten chaos zniknie — powiedział chłopak, po czym przewrócił się na plecy.
Zmrużył oczy delikatnie, po czym sięgnął po bialutką tabletkę, którą trzymał specjalnie na takie okazje. Trucizna, chyba dobrze? Prawda?

Co ty do cholery pieprzysz?! — warknął brunet zerkając na leżącego na ziemi Vaherema. — Vah! Nie zamierzam nigdzie stąd znikać bez ciebie!
Bo w końcu to ten niski, białowłosy chłopak obiecał milu powrót do domu. To przez niego zapragnął popłynąć statkiem! Zły na cały ten chaos, kłusowników, na bazyliszka puścił z ust litanie przekleństw. Może ich pozabija, jednak chciał spróbować. Chciał, cholera jasna, w końcu być przydatny.
Utworzył z płomieni coś przypominające tarczę, jaką miał kłusownik i upadł na ziemię obok Vaherema.
Jesteś mi sporo winien, Vah — powiedział łapiąc dłoń chłopaka, w której nie zauważył białej pastylki. — Marzy mi się ten cholerny jacht, więc nie gadaj bzdur i życz sobie coś bardziej przydatnego!

    Vaherem zaśmiał się, jednak po chwili zaczął kaszleć z bólu. Gabriele padł obok niego i złapał za delikatną, chłodną rękę chłopca, gniotąc jednocześnie cyjanek, który miał zamiar w siebie wpakować Viperios.
Jesteś dżinem, przeżyjesz wszystko — westchnął. — Zdajesz sobie sprawę z tego, że zabrałeś mi właśnie szansę na godną śmierć? — fuknął, po czym wyszarpał dłoń z uścisku dżina.
Proch wysypał na trawę wokół nich. Wziął głęboki oddech, co mógłby sobie wymarzyć? Zamknął oczy i pomyślał o huku morskich fal, zapachu soli, jodu, ryb. Zacisnął dłoń na ręce Rysia, po czym zza okularów spojrzał mu w oczy.
Chcę się przenieść z tobą na jacht, stojący w porcie Valletty.
    Życzenie chyba nie było skomplikowane? Prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obraz stopka

Obraz stopka
design by Rinne Lasair