Lis... I na dodatek przyjazny! Może ten dzień wcale nie był aż taki zły. Cały czas wesoło poruszała ogonem na boki, nie przejmując się już nawet brudem podłogi.
— Ale ładne imię — przeciągnęła nieco ostatnie słowo radośnie. Rozmarzona wpatrywała się w śliczne ślepia nieznajomego. Czuła z niego coś z człowieka, więc raczej nie był po prostu zaklętym lisem. I pewnie jego ludzka forma też była mega przystojna. Jego kolejne zdanie tylko potwierdziło jej przeczucia i ten specyficzny zapach.
— Jestem, jestem, nie czujesz tego zapachu człowieka? — zapytała zdziwiona. Ona już bywała nieco wyczulona na ten zapach. Pewnie po kolejnym geście chłopaka w ludzkiej postaci zrobiłaby się cała czerwona. Kiedy tak ją obwąchiwał dokładnie. Uśmiechnęła się i w podziękowaniu dotknęła swoim noskiem tego jego.
— Bardzo dziękuję, staram się o siebie dbać, ale ty też przyjemnie pachniesz — pokiwała głową, jakby chciała go upewnić w swoich słowach. Przyglądała mu się uważnie, również siadając przed nim. Był dużo większy od niej i łatwo mógłby ją nawet zdeptać.
— Jeszcze raz przepraszam, lubię rzucać się na wszystkich — zaśmiała się typowo lisio. I podrapała się przednią łapką za uchem energicznie. Zdziwiona przekręciła łepek wciąż go słuchając uważnie. Ciekawe, czy trafił w grzybowy krąg, czy jakiś inny. Ostatnio coraz więcej ich było. Pokiwała głową ze zrozumieniem, gdy skończył mówić.
— Pewnie trafiłeś na klusowników, musisz uważać, bo oni sprzedają nas.. no wiesz ludziom — końcówkę już wyszeptała, przysuwając się do niego na chwilę, by usłyszał.
— Jesteśmy w szkole Zakątek Wilków — uśmiechnęła się w jego stronę i po krótce wytłumaczyła mu na czym to wszystko tutaj polega. Jednak w końcu na moment przystała, bo poczuła dziwnie znajomą woń. Woń Walkiri? Spojrzała gwałtownie na chłopaka, czując jak dostaje zastrzyku energii. Aż podskoczyła.
— O Jezu, muszę iść! Przepraszam — i ruszyła jak strzała w stronę znanego jej mocnego, ale uroczego zapachu. Ani na chwilę nie zwolniła swojego dzikiego, radosnego biegu. Aż tak się spieszyła, że nawet nie zauważyła, że ten zapach zaprowadził ją do jej własnego pokoju. Skorzystała z tego, że drzwi były uchylone i skoczyła w ramiona znanej jej już dziewczyny.
— Kará!! — wypiszczała radośnie, po czym spojrzała na drugą dziewczynę. Była to jej koleżanka z klasy.
— I Crystal!! Omg, co wy tu robicie? — zapytała, gdy zdała sobie w końcu sprawę, że to jej pokój. Usiadła na ramieniu Kary.
— Kara, już minęło to dziesięć lat? Zapomniałam o naszym spotkaniu?? Przepraszam! — mimo przeprosin, brzmiała i była naprawdę szczęśliwa z powodu spotkania z jej starą przyjaciółką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz