Gdy wkroczyli do stołówki, Vaherem musiał wziąć głęboki oddech. Dostrzegł ją, najcenniejszą, najdroższą istotę, którą kiedykolwiek widział na oczy. Duża, ba, wręcz ogromna. Mogła mieć z siedem, dziesięć metrów. Biust, też duży, węże na głowie? Całe stadko, okularki, tak? Starał się podążać za dżinem, ale nie mógł oderwać od niej wzroku, meduza. Meduza, pijąca kawę z energetykiem. Wyglądająca, jakby miała ochotę umrzeć i już nigdy więcej nie brać udziału w życiu. Viperios przez chwilę zwątpił, że znajdzie cenniejszą i do tego, rzadziej występującą istotę w tej szkole. Otrząsnął się na chwilę i wziął sałatkę z kurczakiem i herbatę jabłkowo-cynamonową, po czym usadowił się wraz z Rysiem w ten sposób, by mógł mieć oko na nieznajomą. — Ponieważ moje życzenie zakłada naruszenie pewnych zasad i zabezpieczeń — odparł, wpatrując się w dziewczynę. — Hej, Rysiu, co sądzisz o meduzach? Spojrzał na niego, czując, że wybije znów dżina z rytmu. Zajął się swoim śniadaniem, obserwując poczynania meduzy. Kac morderca? Narkotyki? Na skraju przedawkowania, czujne oczy gada śledziły jej każdy ruch, to w jaki sposób zginała palce, poruszała ciałem. Nie mogło być niczego równie interesującego, co istota bez nóg. — Ludzie wydają się tu wartościowi, nie? — Na usta Vaherema Viperiosa wkradł się złowieszczy uśmieszek.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz