Gabriele spojrzał mu prosto w oczy... no, nie bezpośrednio, bo mordercze oczy gada znajdowały się za grubymi szkłami, odzianymi w złote, cienkie oprawki. Normalni ludzie po usłyszeniu, że jest bazyliszkiem odwracali wzrok, ten dżin testował go lub był po prostu głupi. Obie opcje wydawały się równie prawdopodobne jak i nie. Nie bał się go, ale kto czułby lęk przed małym, białym chłopcem? — Mam okulary, nie wiem czy wiesz, ale rasy, których wzrok zabije zwykle mają słabszy wzrok. Naszą moc łatwo zablokować, wiesz, wystarczy, że przykryję oczy, więc będę napawał się twoim widokiem, póki ich nie zamknę.
Dżin wydawał się być interesującą, choć krnąbrną osobą. Vaherem musiał znaleźć sposób, by go okiełznać. Dżin. Jezus. Bazyliszek miał szczęście. Wszystko mogło być nagle o wiele prostsze!
— Też nie będę tu długo, pobyt wiesz... czasowy. Jak nadal masz ochotę zostać, to możemy spędzić ten czas razem, a potem, zostawić to wszystko za sobą i ruszyć w świat. Razem, co ty na to? Choć, proponuje to przedyskutować rano, muszę się trochę kimnąć.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz