Sytuacja wydawała się być nieco napięta, czy też niezręczna. Dziewczyna nie do końca wiedziała, czemu tak mogło się dziać. James zmuszał się do uśmiechu, co nieco zasmuciło dziewczynę, jednak nie dała tego po sobie poznać. Pogłaskała małą dziewczynkę, po jej czarnych, prostych włosach. Przyjrzała się też dokładniej jego buzi, by zauważyć, że przybrała nieco siny kolor. Już kiedyś miał coś podobnego, a przynajmniej takie Fausta odnosiła wrażenie, sięgając do wcześniejszych spotkań w jej pamięci. Kiwnęła głową na słowa białowłosego i się uśmiechnęła szeroko.
— Tak. Przydałoby się, faktycznie — i też faktycznie, rozmowa kleiła się niesamowicie. Powoli zaczynała żałować, że zaczepiła młodego mężczyznę. Spojrzała w stronę ogromnych, starych drzwi, które zrobiły różne starożytne wzory.
Ruszyła powoli w ich stronę, podrzucając delikatnie małą dla zabawy, przez co ta zaczęła chichotać, poprawiając tej humor młodej sarence. Co jakoś czas spoglądała w stronę chłopaka, by na jego ostatnie słowa zatrzymać się jak wryta. Zmarszczyła nieco brwi zdziwiona. A po chwili wybuchnęła śmiechem, ale nie za głośno, bo bała się, że zaraz jakiś nauczyciel ich ochrzani. Wolną ręką zasłoniła usta i przytrzymała je chwilę, dopóki się całkiem nie uspokoiła.
— Huan, to moja siostrzenica. Córka mojego starszego brata. Nie NamGiego, tylko BaoChenga, ale chyba go nie znasz — wzruszyła ramionami, już całkiem spokojnie, choć ton jej głosu wciąż był nieco piskliwy z rozbawienia. Wydawało się jej, że On i NamGi się znają, a przynajmniej miała nadzieję, że się znają i, że nic nie pokręciła. W końcu po parunastu minutach spokojnego spaceru, stanęli przed drzwiami jej pokoju. W sumie to cieszyła się, że jest z Huan i nie będzie sama w pomieszczeniu. Nie lubiła spać samotnie. Odwróciła wzrok w stronę Jamesa i się uśmiechnęła uroczo w jego stronę, potrząsając ogonkiem i uszkami.
— Dzięki, że mnie odprowadziłeś — mimo, że rozmowa niezbyt się nam kleiła - dodała w myślach już mniej przekonana do tego pomysłu. Równie dobrze mogła wrócić sama. Huan uśmiechnęła się wesoło w jego stronę i wyciągnęła rączki do góry, machając mu na pożegnanie. Podeszła do chłopaka i cmoknęła go szybko w policzek na pożegnanie.
— Mam nadzieję, że może się jutro zobaczymy na zajęciach, albo po, papa! — powoli weszła do pokoju, ale zostawiła uchylone drzwi. Nie chciała być nietaktowna, a przynajmniej nie na tyle, by zatrzasnąć mu je przed nosem.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz