Cristabel nie sądziła, że mężczyzna ruszy od razu za złodziejaszkiem. Zamrugała zaskoczona i także zaczęła biec aby nie zgubić w ciemnych korytarzach bruneta. To by było okropne. Zgubić jajo pierwszego dnia... Przecież miała być odpowiedzialną opiekunką! W dodatku zgubić się w ciemnych korytarzach i po drodze zgubić Alderta! To by było jeszcze gorsze!
Jej oddech przyspieszył próbując nie zgubić mężczyzny, który pędził za duchem. Był naprawdę szybki i zwinny. W pewnym momencie już myślała, że Aldert dogonił zjawę, gdy ta rozmyła mu się przed twarzą i pojawiła się na końcu korytarza.
Rudowłosa sapnęła zawiedziona i przystanęła na sekundę próbując złapać oddech. Podskoczyła wystraszona, gdy przed nią zmaterializował się wysoki, szczupły chłopak z radosnym uśmiechem i pstryknął ją z nos.
– Ty...! – oburzona zaczęła, gdy chłopak jak gdyby nigdy nic zniknął, a przed nią pojawił się Aldert. Nic by sobie z tego nie zrobiła, gdyby mężczyzna nie był rozpędzony i najwidoczniej jej nie widział zza duchem. Wpadł prosto na nią, a Crista z cichym piskiem poleciała na kamienną posadzkę. – Och... To było niespodziewane. Nic ci nie jest?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz