By
Tyna
|
10:32
|
Głos Cristabel roznosił się subtelnym echem po zimnych i pustych korytarzach akademii i znikał gdzieś w ich głębi, ale sam Aldert skupiał się całkowicie na stojącej tuż obok niego dziewczynie. Wsłuchiwał się dokładnie w każde jej słowo. Nie chodziło już tylko o sens tego, co mówiła, ale zwrócił też uwagę na sposób wypowiadania wyrazów, akcent, nawet w to, jak łapała oddech między kolejnymi słowami. Sam przecież swego czasu spędził wiele godzin na zajęciach, które pozwalały mu wypowiadać się we wręcz fascynująco nieskazitelny sposób. Dlatego też tak łatwo przychodziło mu wypatrywanie tych cech w mowie innych.
– Rozumiem – odparł mężczyzna, skinając jednorazowo głową.
Sam przecież zwrócił uwagę na zmieniającą się pogodę, jednak w jego odczuciu nawet szalejąca na zewnątrz burza śnieżna, miała w sobie coś szlachetnego i fascynującego. Nie poświęcał jednak temu zbyt wiele czasu, nie chcąc go marnować, mając świadomość, że mu nie przystoi.
Aldert zerknął pobieżnie na książkę, którą Cristabel trzymała w dłoni. Sam nie był bywalcem bibliotek z zamiłowania. Z książek korzystał ze względu na swoje obowiązki, a nie dla przyjemności, chociaż w swoim życiu przeczytał ich naprawdę mnóstwo, a biblioteka znajdująca się w jego rodzinnym domu obfitowała w naprawdę zaskakujące zbiory różnorakich pozycji, również tych najbardziej unikalnych.
Gdzieś w wirze tego wszystkiego czasami zapominał, że cokolwiek może cieszyć i sprawiać przyjemność. Nie zastanawiał się nad tym, bo mu nie wypadało i tylko wtedy, gdy znajdował tych kilka drobnych minut w ciągu dnia na grę na skrzypcach, przypominał sobie o tym, by potem znów je odstawić i znów o tym zapomnieć.
Bycie nauczycielem też nie miało sprawiać mu przyjemności, jednakże chciał odpowiednio i satysfakcjonująco efektywnie wywiązywać się ze swoich obowiązków. Nie mógł przecież sprawić, by pojawiła się jakakolwiek plama na jego nazwisku. A przynajmniej nie większa niż dotychczas.
– Zaznajamiam się z budynkiem akademii – oznajmił.
Gdy Cristabel zadała kolejne pytanie, mężczyzna sięgnął do kieszeni swojej marynarki i wyjął z niej niewielki, lecz bardzo hojnie zdobiony, złoty zegarek kieszonkowy, na którego klapce wygrawerowano herb rodzinny von o'Qharów. Uchylił zamknięcie jednym, sprawnym ruchem palca, po czym zetknął na delikatne wskazówki, które w prosty sposób oznajmiły mu, że kilka minut wcześniej rozpoczęła się cisza nocna. Zaskoczyło go to trochę, sam stracił trochę poczucie czasu i nie zdawał sobie sprawy z faktu, że zrobiło się już tak późno.
– Tak, cisza nocna już się rozpoczęła – odparł Aldert, zamykając klapkę zegarka szybkim ruchem dłoni i chowając przedmiot do kieszeni.
Sam nie był do końca pewny, czy jemu, jako nauczycielowi, który dopiero następnego dnia oficjalnie rozpoczynał swoją pracę, wypadało stosować się do ograniczeń ciszy nocnej i upominać uczniów w związku z łamaniem przez nich regulaminu. Postanowił jednak zadbać, by Cristabel uniknęła kłopotów i bezpiecznie wróciła do swojego pokoju.
– Cristabel – znów się odezwał, skinając głową w jej stronę, cały czas nie odrywając od niej spojrzenia. – Czy zechciałabyś, bym cię odprowadził do pokoju? Nie wypada, by dama krzątała się sama po korytarzach w środku nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz