By
Shadow Memory
|
15:44
|
Rozumiał, dlaczego NamGi mu odmawia, w końcu Ven postąpiłby podobnie. Nawyk dawnego życia, podczas wielu lat katorgi, jednym z jego zadań była funkcja żywej tarczy. Teraz, mimo że Viperios wiedział, że nie powinienem tego robić, wciąż chciał iść z Azjatą do Mrocznej Dzielnicy i poświęcić się w razie czego dla niego. W końcu Dong traktował go życzliwie, równo, a poza tym, uratował mu życie.
Ven westchnął i uśmiechnął się lekko, gdy NamGi wychodził z biblioteki, pomachał mu na pożegnanie. Martwił się nieco. Wcześniej słyszał plotki, gdy dotarł na targowisko, o wielkiej bestii w Mrocznej Dzielnicy, która przywędrowała z jakiegoś odległego miejsca. Viperios nie chciał, by coś złego spotkało Azjatę i swoją nachalnością próbował go nieco zniechęcić, choć bardziej pomóc w walce.
Bazyliszek nienawidził swego wątłego, delikatnego ciała. Nienawidził być słabym. Wiedział, że z perspektywy wielu jest nieprzydatny, jest kulą u nogi. Chciał to zmienić, jednakże, bał się. W końcu mógł zabić jednym spojrzeniem, z bazyliszkami i meduzami, nigdy nie walczy się uczciwie.
— Hmm...? — Z zamyślenia wyrwał go przyjemny głos dziewczyny. — Och, oczywiście. Zależy, co panienkę interesuje. Jakiś konkretny gatunek literacki, czy może mam coś polecić?
Podniósł się i odsunął krzesło dziewczyny, a następnie wyciągnął w jej kierunku dłoń.
— Ach, gdzie moje maniery, nazywam się Ven Viperios, miło mi poznać. — Skłonił się lekko, posyłając dziewczynie lekki uśmiech.
Wydawała się łagodną osobą, przyjemną. Godną zaufania, nie traktował jej jak potencjalnego zagrożenia. Przymknął oczy. Musiał stać się bardziej towarzyski i mniej podejrzliwy. Nook of Wolves było innym światem.
Ven westchnął i uśmiechnął się lekko, gdy NamGi wychodził z biblioteki, pomachał mu na pożegnanie. Martwił się nieco. Wcześniej słyszał plotki, gdy dotarł na targowisko, o wielkiej bestii w Mrocznej Dzielnicy, która przywędrowała z jakiegoś odległego miejsca. Viperios nie chciał, by coś złego spotkało Azjatę i swoją nachalnością próbował go nieco zniechęcić, choć bardziej pomóc w walce.
Bazyliszek nienawidził swego wątłego, delikatnego ciała. Nienawidził być słabym. Wiedział, że z perspektywy wielu jest nieprzydatny, jest kulą u nogi. Chciał to zmienić, jednakże, bał się. W końcu mógł zabić jednym spojrzeniem, z bazyliszkami i meduzami, nigdy nie walczy się uczciwie.
— Hmm...? — Z zamyślenia wyrwał go przyjemny głos dziewczyny. — Och, oczywiście. Zależy, co panienkę interesuje. Jakiś konkretny gatunek literacki, czy może mam coś polecić?
Podniósł się i odsunął krzesło dziewczyny, a następnie wyciągnął w jej kierunku dłoń.
— Ach, gdzie moje maniery, nazywam się Ven Viperios, miło mi poznać. — Skłonił się lekko, posyłając dziewczynie lekki uśmiech.
Wydawała się łagodną osobą, przyjemną. Godną zaufania, nie traktował jej jak potencjalnego zagrożenia. Przymknął oczy. Musiał stać się bardziej towarzyski i mniej podejrzliwy. Nook of Wolves było innym światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz