Kiedy Sonia bez przeszkód i oporów — i chyba nawet całkiem chętnie — odpowiedziała na pytanie, które trapiło Khal'a odkąd tylko ją poznał, chłopak poczuł się jeszcze bardziej zagubiony niż przedtem, zanim jeszcze poznał jej rasę.
Raza nigdy wcześniej nie słyszał o żadnych duchowych zwierzętach i nie potrafił sobie wyobrazić jak konkretnie miało to funkcjonować. Tym bardziej już nie wiedział, jakie magiczne zdolności dzięki temu wszystkiemu mogła mieć Sonia, prócz tego, że czasami mogła pogłaskać jakiegoś tam dzikiego lisa, który teoretycznie należał do niej.
W pewien sposób liczył, że może zechce mu wyjaśnić i sprecyzować swoją wypowiedź tak, aby feniks zyskał pełny obraz tej nietypowej rasy.
Po prostu był cholernie ciekawski i nie lubił, kiedy czegoś nie wiedział.
— W każdej chwili? — zagaił i spojrzał w stronę niewielkiej dziewczyny, kroczącej tuż przy jego ramieniu. Zadumał się na chwilę i posłał jej niewielki uśmiech. — Nawet teraz, tak po prostu? — dopytał i zmarszczył brwi w ogólnej zadumie.
— Taki przyjaciel na całe życie, co? — podsumował łagodnie, kiedy w końcu stwierdził, że jej rasa brzmiała całkiem ciekawie. Zwłaszcza że chyba nie spotkał jeszcze nikogo takiego, więc mógł ryzykownie założyć, że na chwilę obecną Sonia była jedyną w swoim rodzaju.
— Och, ja — mruknął zaskoczony, chociaż w sumie powinien spodziewać się pytania zwrotnego. Khalid podrapał swoje ramię i jeszcze raz zerknął na białowłosą. — Jestem feniksem — odparł i chrząknął, nie mając pewności, czy będzie jej to cokolwiek mówiło.
Spotkał już takich, którym musiał przybliżać swoją rasę, nawet jeśli wydawało mu się, że chyba nie było nic bardziej sugestywnego niż słowo feniks.
— Wiesz. Tym takim dużym. Ognisty. Ptakiem. Co nie. Kojarzysz? — wyjaśnił już trochę bardziej niezręcznie, mając nadzieję, że Sonia zrozumie, że o ile teraz nie przypominał ptaka, o tyle potrafiłby się w takiego zmienić.
— Och, ja — mruknął zaskoczony, chociaż w sumie powinien spodziewać się pytania zwrotnego. Khalid podrapał swoje ramię i jeszcze raz zerknął na białowłosą. — Jestem feniksem — odparł i chrząknął, nie mając pewności, czy będzie jej to cokolwiek mówiło.
Spotkał już takich, którym musiał przybliżać swoją rasę, nawet jeśli wydawało mu się, że chyba nie było nic bardziej sugestywnego niż słowo feniks.
— Wiesz. Tym takim dużym. Ognisty. Ptakiem. Co nie. Kojarzysz? — wyjaśnił już trochę bardziej niezręcznie, mając nadzieję, że Sonia zrozumie, że o ile teraz nie przypominał ptaka, o tyle potrafiłby się w takiego zmienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz