Jeszcze dłuższą chwile porozmawiał ze znajomymi z klasy, którzy nie brali akurat udziału w sparingu. Jednak zajęcia się kończyły, a jemu jakoś nie widziało się zostawać w pobliżu Pani Charms. Rozprostował swoje kończyny, powoli podnosząc swoje dość ciężkie ciało z ziemi. Zastukał swoim kopytem o ziemie, po czym żwawo się otrzepał z brudu, szybkim ruchem otrzepując też swój ogon koński. Spojrzał na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku i głośno westchnął, widząc, że jeszcze trzy minuty do końca. Mimo tego postanowił powoli ruszyć w stronę wyjścia, zważając na fakt, że dzisiaj miał wrócić do akademii jego dobry kolega, a on chciał jeszcze rozprostować trochę kopytka. Zwinnie wyminął zirytowaną nauczycielkę, dzisiejszy dzień zdecydowanie chyba szedł nie po jej myśli. Kiwnął tylko w jej stronę i machnął ręką reszcie, po czym wyszedł z zajęć, nie zważając na zły humor nauczycielki. Nie powinno mu się dostać zważając na to jaki czas już był.
Wolnym krokiem długo spacerował po okolicy akademii. Nie miał na razie nic do roboty, dlatego czekał aż będzie mniej więcej godzina w której Tristian miał wrócić. Nie zamierzał się śpieszyć. Zdążył jeszcze wpaść na moment do pokoju, po portfel, po czym udał się na dziedziniec przed szkołę, gdzie w oddali zauważył jego kolegę. Machnął mu dwoma palcami, w górze. Słyszał stukot swoich kopyt uderzających o poukładany idealnie bruk.
- Cześć kurduplu - nie mógł ukryć szczerego, delikatnego uśmiechu na jego twarzy.
- Pewnie Twój kochaś się ucieszy z Twojego powrotu - zasłonił usta na chwile dłonią, by ukryć rozbawienie i spojrzał w bok. Miał oczywiście na myśli tego mikrusowego kociaka z którym się niby bzykał w namiocie , czy coś. Czasami ta plotkara się przydaję. Zwłaszcza jak jest się mocno w tyle z ploteczkami. Co prawda kochaś, to bardziej Gustava, choć dla Elijaha oni dwaj w zasadzie byli tym samym. Choć Tristana lubił, a Gustava bardziej męczył, ale to szkopuł. Powrócił wzrokiem do młodego mężczyzny i przeczesał swoje włosy w tył.
- Co ty na to, żeby iść na piwo jak odłożysz rzeczy, loczku? - dawno nie był na piwku, ani na żadnej imprezie, a zdecydowanie miał ochotę na jakąś rozrywkę. Może po drodze udałoby się im jeszcze kogoś zgarnąć, jakąś większą ekipę. To mogłoby być ciekawe. Może w końcu, by się jakaś ciekawa bitka w pubie wywinęła od zbyt dużej ilości alkoholu.
- I opowiadaj, co się stało, że jednak wróciliście? - jego mina spoważniała. W sumie był ciekawy. Raczej nie miał potrzeby tego ukrywać, ale to i tak było dla niego dziwne, że wrócili. Był pewien, że to było coś poważnego i dlatego wyjechali. Zamyślił się i spojrzał na las znajdujący się w oddali.
Wolnym krokiem długo spacerował po okolicy akademii. Nie miał na razie nic do roboty, dlatego czekał aż będzie mniej więcej godzina w której Tristian miał wrócić. Nie zamierzał się śpieszyć. Zdążył jeszcze wpaść na moment do pokoju, po portfel, po czym udał się na dziedziniec przed szkołę, gdzie w oddali zauważył jego kolegę. Machnął mu dwoma palcami, w górze. Słyszał stukot swoich kopyt uderzających o poukładany idealnie bruk.
- Cześć kurduplu - nie mógł ukryć szczerego, delikatnego uśmiechu na jego twarzy.
- Pewnie Twój kochaś się ucieszy z Twojego powrotu - zasłonił usta na chwile dłonią, by ukryć rozbawienie i spojrzał w bok. Miał oczywiście na myśli tego mikrusowego kociaka z którym się niby bzykał w namiocie , czy coś. Czasami ta plotkara się przydaję. Zwłaszcza jak jest się mocno w tyle z ploteczkami. Co prawda kochaś, to bardziej Gustava, choć dla Elijaha oni dwaj w zasadzie byli tym samym. Choć Tristana lubił, a Gustava bardziej męczył, ale to szkopuł. Powrócił wzrokiem do młodego mężczyzny i przeczesał swoje włosy w tył.
- Co ty na to, żeby iść na piwo jak odłożysz rzeczy, loczku? - dawno nie był na piwku, ani na żadnej imprezie, a zdecydowanie miał ochotę na jakąś rozrywkę. Może po drodze udałoby się im jeszcze kogoś zgarnąć, jakąś większą ekipę. To mogłoby być ciekawe. Może w końcu, by się jakaś ciekawa bitka w pubie wywinęła od zbyt dużej ilości alkoholu.
- I opowiadaj, co się stało, że jednak wróciliście? - jego mina spoważniała. W sumie był ciekawy. Raczej nie miał potrzeby tego ukrywać, ale to i tak było dla niego dziwne, że wrócili. Był pewien, że to było coś poważnego i dlatego wyjechali. Zamyślił się i spojrzał na las znajdujący się w oddali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz