By
Afuś
|
15:48
|
Gideon okazał się zaskakująco troskliwy, a Crystal czuła się coraz bezpieczniej i swobodniej w jego towarzystwie, nawet jeśli obecnie była wyjątkowo... rozbita. Po pożegnaniu się z kolegą zamierzała przejść się do pokoju i naprawdę odpocząć, ale zasiedziała się do tego stopnia, że nie była w stanie wstać, w dodatku przez wodę z makaronem paradoksalnie czuła się gorzej. Oparła więc głowę o stolik i przymknęła oczy ma chociaż chwilkę.
Przed zaśnięciem uratował ją dźwięk męskiego i zupełnie nieznanego głosu. Podniosła się i przetarła twarz z wyraźnym zmęczeniem. Spoglądała na mężczyznę nieco zdezorientowana.
— Słucham? — Wykrztusiła w końcu zupełnie nie rozumiejąc co miał na myśli. Blaskiem? Rozejrzała się szybko, aż natrafiła wzorkiem na jasne i tęczowe punkciki wędrujące po stole i jej ubraniach. Ah. Światło. Odbijało się pewnie od jej włosów, ale żeby od razu oślepiać? Była kamyczkiem, nie latarką. Chociaż w przypadku diamentu może i można by było powiedzieć o oślepianiu, ale była tylko kwarcem.
—Nie rozumiem. — Przechyliła w końcu głowę na bok, niczym szczeniaczek.
— Słucham? — Wykrztusiła w końcu zupełnie nie rozumiejąc co miał na myśli. Blaskiem? Rozejrzała się szybko, aż natrafiła wzorkiem na jasne i tęczowe punkciki wędrujące po stole i jej ubraniach. Ah. Światło. Odbijało się pewnie od jej włosów, ale żeby od razu oślepiać? Była kamyczkiem, nie latarką. Chociaż w przypadku diamentu może i można by było powiedzieć o oślepianiu, ale była tylko kwarcem.
—Nie rozumiem. — Przechyliła w końcu głowę na bok, niczym szczeniaczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz