Cóż, jak to się mówi, jeżeli mamy do czynienia z dwoma
głupimi, żaden się nie przyzna do błędu. Między innymi właśnie tak był teraz,
gdy i Gustav i Tristian trzymał się swojego zdania, nie widząc w swoim
zachowaniu nic złego, a tym bardziej czegoś niebezpiecznego.
- Skądże znowu. Tristian nie mógł opanować emocji, które ciążą nad nim od kilku dni, przez co źle nakierowywał smoka, powoli go irytując - wyjaśnił młodszy z nich, tym samym jakże obruszając starszego. Blondyn jak to on, nie planował pozostawać, jak to dla niego wyglądało, na oszczerstwa w swoim kierunku obojętny, dlatego zaraz odgryzł się ciemnoskóremu.
- Ah tak? Pierdol się, serio. Miałem wszystko pod kontrolą, a potem wjebałeś się Ty i Twoje kazania, przez które straciłem panowanie - fuknął, próbując się wybronić, choć dobrze wiedział o racji brata. Prawda jest taka, iż jego duma nie mogła by przeżyć przyznania racji właśnie Gustavowi, dlatego postanowił dalej brnąć w swoje głupawe odpowiedzi, chcąc wyjść na tym jak najlepiej, nawet kosztem innych swych atutów, przykładowo inteligencji.
- ... W porządku Tristian, niech i tak będzie. Ana, co powiesz na bączki dookoła wieży? - mrugnął Gustav, słysząc w głowie zadowolenie niższego, który już z dziką rozkoszą chwytał za lejce, prostując ich ciało i ustawiając je w odpowiedniej do lotu pozycji. Mimo tego, iż miał aktualnie znikomą kontrolę, brązowooki pozwolił mu na tych kilka podstawowych ruchów.
Nagle uwagę Gustava przykuła pewna postać, która z pomocą swoich pazurów z wolna wspinała się po murach szkoły, kompletnie nie przejmując się tym, jak jest wysoko, dopóki nie stanęła na jednym z niższych daszków. To dopiero dziwne! Odkąd chodzi do tej szkoły, owszem, zdarzały się takie przypadki, ale jeszcze nigdy u osób, które nie wyglądały na takie, wchodzące po ścianach zawodowo i tym bardziej takie, które próbowały kogoś zawołać, w tym wypadku ciemnoskórego. Z zaskoczeniem musiał przyznać, iż głośny krzyk dotarł do niego jakby przez mgłę, przez co potrzebował chwili, by zrozumieć sens słów Kaia.
- Ana, pozwolisz, że na chwilę Cię opuszczę? Zaraz do Ciebie dołączę, możesz zacząć już akrobacje - zwrócił się do znajomej z klasy, obdarzając ją krótkim, przepraszającym uśmiechem, zaraz odpowiednio uciskając swego smoczego przyjaciela, by ten ruszył w stronę jednego z dachów, na którym stał uczeń. Musiało stać się coś naprawdę poważnego, skoro wspiął się tak wysoko, tym bardziej, że nie skorzystał ze schodów, a zamiast tego użył własnych pazurów! To dopiero jazda! Zdaniem Tristiana był pewnie jakiś jebnięty, ale trzeba przyznać, że ten na ogół jest boi dupą, dlatego nie należy od niego zbyt wiele oczekiwać. Nie zmieniało to jednak w żaden sposób myśli ich obu, mówiących o zadziwiającej sytuacji jako o lekkim dziwactwie, choć nie mogą tego nie powiedzieć, zaciekawiło ich to.
Między innymi z tego powodu ogromny gad zwolnił będąc już nad dachem, zaś Gustav pozwolił sobie na zjechanie z jego grzbietu, by stanąć twardo na płytkach, jednym ruchem dłoni nakazując Kłowi i Szponowi patrolowanie nad nim, rzecz jasna, w trakcie czuwania. Johnson wolał być zabezpieczony na wypadek, gdyby nowy okazał się być jakimś niebezpiecznym zabójcą, który zapragnie wyrwać mu serce prosto z piersi... lub ogólnie jakkolwiek się zbliży. Przygotował także swoją różdżkę oraz samo to, iż dzięki latom nauki sztuk walki, mógł przewidzieć niektóre z możliwych ruchów wroga jedynie po drganiach jego ciała! To przydatna umiejętność, jakiej nauczył się od swojej kuzynki, obecnej wychowawczyni klasy łowców.
- Coś się stało, Kai? - zapytał, gdy już wyprostował się przed, technicznie rzecz biorąc, starszym od siebie demonem, skupiając się nie tylko na nim, ale także na otoczeniu. Trzeba w końcu zwrócić uwagę na fakt latających wokół smoków i nawet jeżeli sterują nimi doświadczeni jeźdźcy, to Ci uwielbiają robić drobne... lub też nieco większe psikusy swoim znajomym, czego obawiał się przewodniczący klasy. Znał tych ludzi aż za dobrze, by nie wiedzieć, iż mogą coś knuć.
- Skądże znowu. Tristian nie mógł opanować emocji, które ciążą nad nim od kilku dni, przez co źle nakierowywał smoka, powoli go irytując - wyjaśnił młodszy z nich, tym samym jakże obruszając starszego. Blondyn jak to on, nie planował pozostawać, jak to dla niego wyglądało, na oszczerstwa w swoim kierunku obojętny, dlatego zaraz odgryzł się ciemnoskóremu.
- Ah tak? Pierdol się, serio. Miałem wszystko pod kontrolą, a potem wjebałeś się Ty i Twoje kazania, przez które straciłem panowanie - fuknął, próbując się wybronić, choć dobrze wiedział o racji brata. Prawda jest taka, iż jego duma nie mogła by przeżyć przyznania racji właśnie Gustavowi, dlatego postanowił dalej brnąć w swoje głupawe odpowiedzi, chcąc wyjść na tym jak najlepiej, nawet kosztem innych swych atutów, przykładowo inteligencji.
- ... W porządku Tristian, niech i tak będzie. Ana, co powiesz na bączki dookoła wieży? - mrugnął Gustav, słysząc w głowie zadowolenie niższego, który już z dziką rozkoszą chwytał za lejce, prostując ich ciało i ustawiając je w odpowiedniej do lotu pozycji. Mimo tego, iż miał aktualnie znikomą kontrolę, brązowooki pozwolił mu na tych kilka podstawowych ruchów.
Nagle uwagę Gustava przykuła pewna postać, która z pomocą swoich pazurów z wolna wspinała się po murach szkoły, kompletnie nie przejmując się tym, jak jest wysoko, dopóki nie stanęła na jednym z niższych daszków. To dopiero dziwne! Odkąd chodzi do tej szkoły, owszem, zdarzały się takie przypadki, ale jeszcze nigdy u osób, które nie wyglądały na takie, wchodzące po ścianach zawodowo i tym bardziej takie, które próbowały kogoś zawołać, w tym wypadku ciemnoskórego. Z zaskoczeniem musiał przyznać, iż głośny krzyk dotarł do niego jakby przez mgłę, przez co potrzebował chwili, by zrozumieć sens słów Kaia.
- Ana, pozwolisz, że na chwilę Cię opuszczę? Zaraz do Ciebie dołączę, możesz zacząć już akrobacje - zwrócił się do znajomej z klasy, obdarzając ją krótkim, przepraszającym uśmiechem, zaraz odpowiednio uciskając swego smoczego przyjaciela, by ten ruszył w stronę jednego z dachów, na którym stał uczeń. Musiało stać się coś naprawdę poważnego, skoro wspiął się tak wysoko, tym bardziej, że nie skorzystał ze schodów, a zamiast tego użył własnych pazurów! To dopiero jazda! Zdaniem Tristiana był pewnie jakiś jebnięty, ale trzeba przyznać, że ten na ogół jest boi dupą, dlatego nie należy od niego zbyt wiele oczekiwać. Nie zmieniało to jednak w żaden sposób myśli ich obu, mówiących o zadziwiającej sytuacji jako o lekkim dziwactwie, choć nie mogą tego nie powiedzieć, zaciekawiło ich to.
Między innymi z tego powodu ogromny gad zwolnił będąc już nad dachem, zaś Gustav pozwolił sobie na zjechanie z jego grzbietu, by stanąć twardo na płytkach, jednym ruchem dłoni nakazując Kłowi i Szponowi patrolowanie nad nim, rzecz jasna, w trakcie czuwania. Johnson wolał być zabezpieczony na wypadek, gdyby nowy okazał się być jakimś niebezpiecznym zabójcą, który zapragnie wyrwać mu serce prosto z piersi... lub ogólnie jakkolwiek się zbliży. Przygotował także swoją różdżkę oraz samo to, iż dzięki latom nauki sztuk walki, mógł przewidzieć niektóre z możliwych ruchów wroga jedynie po drganiach jego ciała! To przydatna umiejętność, jakiej nauczył się od swojej kuzynki, obecnej wychowawczyni klasy łowców.
- Coś się stało, Kai? - zapytał, gdy już wyprostował się przed, technicznie rzecz biorąc, starszym od siebie demonem, skupiając się nie tylko na nim, ale także na otoczeniu. Trzeba w końcu zwrócić uwagę na fakt latających wokół smoków i nawet jeżeli sterują nimi doświadczeni jeźdźcy, to Ci uwielbiają robić drobne... lub też nieco większe psikusy swoim znajomym, czego obawiał się przewodniczący klasy. Znał tych ludzi aż za dobrze, by nie wiedzieć, iż mogą coś knuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz