Gdy czekałem tak na odpowiedź Rachel, zauważyłem go. Kai. Teraz zdecydowanie da mu do zrozumienia, że z kotami się nie zadziera. Wysunąłem swoje ostre pazury i spojrzałem na niego zimnym, morderczym i dzikim spojrzeniem. Jeśli chodzi o takie rzeczy, zwierzęca natura już wie co robić. Obnażyłem też przed nim moje ostre jak żyletki zęby i spytałem.
-Co chcesz. Daj mi tego jebanego demona, mam do załatwienia z nim parę... spraw- Ostatnie słowo powiedziałem dopiero po dłużej przerwie, zastanawiając się jak dobitnie dać mu znać, że zrobi mu coś, czego nie zapomni. Zaraz potem, jednak nie przerywając zachowania jak wcześniej, zapytałem uroczym i aż ociekającym słodyczą głosikiem.
-Przy okazji, chciałbym się dowiedzieć. Jak skrzywdzę tego demona, rany przechodzą też na ciebie? Czujecie razem ból? Czy gdybym wyrządził mu krzywdę, która zostawiłaby po sobie mocny ślad, ty też ją byś miał?- Po czym lekko zatrzepotałem rzęsami, gotowy w każdej chwili do ponownego kopa w kroczę, podrapania go, ugryzienia czy nawet oderwania ręki, jeśli by było trzeba. Mój ogon z tyłu naprężył się jak struna, stojąc prosto za mną, a uszy wyraźnie sterczały, gotowe by nasłuchiwać choćby i najmniejszego ruchu, który by mógł zdradzić, co on ma zamiar robić. Tak samo nie przejmowałem się już tym, czy to będzie mało urocze, ale dałem zwierzęcym instynktom wolną rękę, by uniknąć jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, na który nie miałem ochoty. No, chyba że miałoby to być pobicie demona, wtedy droga wolna.
-Co chcesz. Daj mi tego jebanego demona, mam do załatwienia z nim parę... spraw- Ostatnie słowo powiedziałem dopiero po dłużej przerwie, zastanawiając się jak dobitnie dać mu znać, że zrobi mu coś, czego nie zapomni. Zaraz potem, jednak nie przerywając zachowania jak wcześniej, zapytałem uroczym i aż ociekającym słodyczą głosikiem.
-Przy okazji, chciałbym się dowiedzieć. Jak skrzywdzę tego demona, rany przechodzą też na ciebie? Czujecie razem ból? Czy gdybym wyrządził mu krzywdę, która zostawiłaby po sobie mocny ślad, ty też ją byś miał?- Po czym lekko zatrzepotałem rzęsami, gotowy w każdej chwili do ponownego kopa w kroczę, podrapania go, ugryzienia czy nawet oderwania ręki, jeśli by było trzeba. Mój ogon z tyłu naprężył się jak struna, stojąc prosto za mną, a uszy wyraźnie sterczały, gotowe by nasłuchiwać choćby i najmniejszego ruchu, który by mógł zdradzić, co on ma zamiar robić. Tak samo nie przejmowałem się już tym, czy to będzie mało urocze, ale dałem zwierzęcym instynktom wolną rękę, by uniknąć jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, na który nie miałem ochoty. No, chyba że miałoby to być pobicie demona, wtedy droga wolna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz