Kiedy młody Azjata miał powolnymi, ciężkimi krokami skierować się w stronę korytarza, prowadzącego wprost do wyjścia z gmachu akademii, usłyszał głos, który przykuł jego uwagę na tyle bardzo, by zatrzymać go w pół kroku i zmusić do obejrzenia się dookoła zmęczonymi, pół-przytomnymi oczami. Kiedy dojrzał przy sobie krótkowłosą brunetkę, posłał jej słaby uśmiech, próbując skupić się na tyle, by zrozumieć sens słów, które do niego mówiła; nie dało się ukryć, że Dong ostatnimi czasy czuł się strasznie rozkojarzony. Mimo wszystko zdołał sklecić jej głos w miarę klarowną prośbę, która wprowadziła go w zakłopotanie. Przecież NamGi również nie orientował się jeszcze w rozmieszczeniu akademii; ostatnie dni spędził gnijąc w łóżku, nie interesując się niczym więcej ponad Baochengiem i Faustą, z którą też nie miał kontaktu.
- Jasne - mimo wątpliwości odparł ochoczo, rozglądając się po opustoszałym korytarzu, który wskazywał na to, że większość uczniów uczęszcza aktualnie w zajęciach, lub spędza wagarowiczowy czas gdzieś w kryjówkach, z daleka od nauczycieli.
- NamGi - przedstawił się pokrótce, chwytając jej dłoń i potrząsając jednorazowo; chociaż nie było to w jego stylu. Zwykł raczej kłaniać się przed kobietami, ale próbował przezwyciężać swoje wschodnie zwyczaje, adaptując te panujące tutaj i, o dziwo, szło mu to całkiem sprawnie.
- Tutaj chyba jest ... Plan budynku - założył niepewnie, podchodząc kilka kroków w stronę ściany w towarzystwie Atei, wgapiając się chwilę w kolorowe plamki i kształty, przytakując głową w głębokim zamyśleniu.
- Damskie skrzydło jest chyba ... Tam? - zasugerował, wskazując głową przed siebie. Chwilę później wzruszył ramionami i kryjąc nos w miękkim szaliku, ruszył przed siebie.
- Chodź, we dwójkę zawsze jest raźniej błądzić. Zaufaj mi, coś o tym wiem - uśmiechnął się blado, wpakowując zmarznięte dłonie wgłąb cieplutkich kieszeni puchowej bluzy.
- Też jesteś tu nowa, co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz