Gdy tylko kobieta otworzyła swoje zmęczone ślepia, poczuła, że krótka drzemka nie za wiele tutaj zdziała. Spojrzała za okno i uśmiechnęła się delikatnie. Co prawda miała uczulenie na śnieg, ale zima to była jej ulubiona pora roku. Rzadko jednak wtedy wychodziła, ponieważ po kontakcie ze śniegiem od razu przybrałaby formę syreny. Przetarła zewnętrzną stroną kciuka zewnętrznego swoje prawe oko i westchnęła, widząc mroczki przed oczami. Miała tylko szczerą nadzieję na to, że nie będzie musiała, wypełniać żadnych innych papierów do szkoły — tak jak przez całą noc — przez co z kolei się nie wyspała. Masz Ci los. Kochała uczyć, kochała być dyrektorką, ale to męcząca robota, a mimo tego, że uczą się tutaj dorośli ludzie, to wiedziała, że czasem zachowują się gorzej niż burżuazja. Postanowiła jednak przestać rozmyślać o szkole chociaż na moment, by się ogarnąć.
Wstała więc z drewnianego krzesełka przy biurku i rozciągnęła się, ziewając przy tym. Wykonała po tym geście jeszcze parę ćwiczeń rozciągających, poklepała się po policzkach, by się rozbudzić, po czym ruszyła w stronę łazienki.
Ukradkiem spojrzała na moment jak pruży delikatny i dość drobny śnieg. Złapała za klamkę od drzwi i pociągnęła delikatnie w swoją stronę, by wejść do środka. Czysta i schludna łazienka zawsze wprawiała ją w nieco lepszy nastrój. Nabrała trochę więcej powietrza, niż potrzebowała, by dokładnie poczuć słodki zapach perfum, który roznosił się po pomieszczeniu. Zrobiła dwa kroki do umywalki i rozpuściła swoje falowane, ciemne włosy, uważnie przeglądając się w lustrze. W jej mniemaniu zaczęła się już starzeć, co tylko wprawiało ją w gorszy nastrój. Co prawda miała tylko delikatne zmarszczki pod oczami i to ze zmęczenia, ale dla niej, jako kobiety była to istna katastrofa. Nie chciała bowiem być pomarszczoną foką na starość. Mimo że foki są urocze. Wzięła w końcu w dłoń szczoteczkę do zębów, wycisnęła z tubki trochę pasty, po czym zaczęła na sucho myć swoje i tak białe zęby, jednak higiena to coś, o czym nigdy nie śmiała zapomnieć. Jako osoba publiczna, bardzo dbała o swój wygląd zewnętrzny, jak i o swoje maniery, choć nie zawsze to wychodziło. Jeszcze dwie minuty maniakalnie szorowała kły, po czym ostrożnie nalała do kubeczka wody i wypłukała usta. Równie przezornie umyła szczoteczkę pod strumieniem wody, w gumowych rękawiczkach. Po tym odłożyła wszystko na miejsce i ściągnęła z siebie ubrania. Przynajmniej jej ciało było wciąż młodo wyglądające. Nałożyła na siebie sportową bieliznę, czarne spodnie, pod to ciemne rajtuzy, białą koszulę na to marynarkę w kolorze jasnej czekolady. Do tego szpilki w tym samym kolorze. Uczesała swoje niesforne włosy, by jakoś się układały, po czym pomalowała usta pomadką ochronną, a na oczy nałożyła delikatne, brąz cienie. Popsikała się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami, po czym wyszła z pomieszczenia, zabrała torbę z pokoju i ruszyła do szkoły, do swojego gabinetu, powolnym krokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz