By
Afuś
|
01:06
|
Po wczorajszej nocy, Elion ledwo czuł że żył i szczerze mówiąc sam nie był pewien czy faktycznie jeszcze żyje. Jego głowa pulsowała, żołądek robił już chyba któregoś fikołka z kolei, a on sam chwiał się nieco, jakby wciąż był świeżo upity.
Nie miał pojęcia jak poprowadzi najbliższą lekcje. Doszedł do wniosku, że picie w ostatni dzień wakacji może i było fajne gdy był uczniem, ale gdy sam stał się już nauczycielem, czuł się beznadziejnie. Miał tylko nadzieję, że nie zwymiotuje w trakcie zajęć, chociaż profilaktycznie przysunął sobie do biurka wiadro, służące zapewne do namaczania gąbki przy zmazywaniu tablicy.
Westchnął ciężko wspierając się łokciami na biurku i ukrył twarz w dłoniach po czym przetarł ją naciągając skórę, tak jakby miało mu to w jakkolwiek pomóc.
— Bogowie — Sapnął sam do siebie, próbując w końcu się wyprostować. To właśnie wtedy zauważył, że drzwi sali powoli się otwierają. Na jeszcze moment nieco się wykrzywił, po czym pośpiesznie odgarnął włosy dłonią i wymusił delikatny uśmiech maskujący wszystkie jego boleści.
— Bogowie — Sapnął sam do siebie, próbując w końcu się wyprostować. To właśnie wtedy zauważył, że drzwi sali powoli się otwierają. Na jeszcze moment nieco się wykrzywił, po czym pośpiesznie odgarnął włosy dłonią i wymusił delikatny uśmiech maskujący wszystkie jego boleści.
— Przepraszam, zajęcia jeszcze się nie zaczęły, muszę się jeszcze przygotować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz