Nie był to pierwszy raz, kiedy Atea była w kiepskim stanie, ale mimo że już wielokrotnie ledwo uchodziła z życiem, wcale nie było to łatwiejsze. Czuła się okropnie, kiedy przez jej organizm przepływał dosłownie kwas, dwie walczące ze sobą substancje, próbujące jedna drugą zniwelować. Dreszcze wstrząsały jej ciałem i próba odwrócenia swojej uwagi od tego nie przyniosła pożądanych skutków. Po raz kolejny miała myśli o tym, że wolałaby już umrzeć niż znosić ten gorąc, kiedy rozpalone teraz ciało walczyło z trucizną, napędzane odtrutką. No, ale przynajmniej miała pewność, że Gideon znał się na tym, co robił i miała szansę na wyjście cało z tej paskudnej sytuacji. Była więc wdzięczna mężczyźnie, że podjął temat rozmowy, aby odwrócić jej uwagę.
-Na początku było trudno – zaczęła trochę drżącym głosem. -To jest duża różnica jak masz dwie nogi, albo cztery łapy. I w szybkości, i w sile, i w równowadze, we wszystkim, w gruncie rzeczy, ale czy bardziej dziczeję? - zastanowiła się chwilę nad tym. -Może troszkę, chociaż nie jest to jakaś różnica. Kiedy jestem wilkiem budzi się instynkt zwierzęcy, ale jednocześnie nadal jestem w stanie myśleć jak człowiek. Tylko w dramatycznych sytuacjach zdarza się, że instynkt przejmuje kontrolę, no i wtedy kiedy sama chcę mu się poddać. A mogę spytać jak to jest być wampirem? - jej organizm walcząc, jednocześnie się męczył, dlatego miała przeczucie, że w najbliższym czasie po prostu zaśnie. Być może już w trakcie lub pod koniec opowieści Gideona, ale naprawdę ją to ciekawiło, więc zamierzała walczyć ze zmęczeniem i chęcią spania aż do skutku. -Nie wiem, jakbym się czuła, gdybym potrzebowała ludzkiej krwi do tego, żeby przeżyć w pełni sił witalnych. To wydaje mi się straszne – wzdrygnęła się, chociaż ciężko jej samej było powiedzieć czy powodem było rzeczywiście to, co powiedziała, czy stan, w którym się znajdowała. Czuła się coraz bardziej zmęczona i naprawdę miała ochotę zasnąć, żeby nie musieć świadomie znosić tego, co się działo. -Wybacz, że tak ci się wbiłam do sklepu, ale wyczułam, że tutaj pracujesz, a ze szkoły pamiętałam, że zajmowałeś się alchemią. Nie ufam obcym, taka natura – przyznała, zrzucając z siebie koc, bo już robiło jej się zbyt gorąco. Z czoła i skroni spływały jej kropelki potu, a oddech była wyraźnie niespokojny. Czuła, że był też gorący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz