Cëity już dawno nie była taka szczęśliwa jak dziś. Kára była dla niej jak rodzina, której nie mogła często widywać. Ale teraz? Teraz miało się to zmienić i los chciał, że miały być w jednym pokoju. No i nowa współlokatorka, którą miała być Crystal. Co prawda nie znała się z nią zbyt dobrze, ale wyglądała na super słodką dziewczynę i chciała się z nią zaprzyjaźnić
— Cëity! Jedyna w swoim rodzaju, mua, me, menia, to ja! — normalnie by się okręciła wokół własnej osi, ale była zbyt zajęta, wtulaniem się w dziewczynę. Osiem lat. Czyli się nie pomyliła z datą.
Grzecznie dała się odłożyć dziewczynie na bok.
— Z klasy — dodała zaraz po Crystal, merdając wesoło ogonem na boki.
— Oj tak, Crysti, znamy się bardzo długo. Ale teraz będziemy się przyjaźnić we trzy, jak super! — rozradowana, nawet nie mogła złapać tchu, gdy tak pędziła ze słowami. Wskoczyła na kolana Crystal i podniosła łepek do góry, by spojrzeć na jej buzię i w końcu się jej przyglądnąć porządnie. Kára akurat na ten moment wyszła a Tea mogła wtulić się w brzuch Crysti. Bardzo lubiła się tulić w każdej formie. A w tej było to wyjątkowo wygodne i nikt prawie jej nie odmawiał. Kiedy jednak dziewczyna już wróciła z kieliszkami, Tea skoczyła na swoje łóżko i zmieniła się w człowieka.
— Załapałam się na chlanie, ale super! — klasnęła w dłonie, po czym, gdy kryształowa dziewczyna rozlała trunek, wzięła kieliszek i uniosła go delikatnie w górę.
— Za mieszkanie i nową przyjaźń! — od razu poprawił się jej humor, po spotkaniu z dziewczynami. Faceci jednak byli okropni. Uniosła uszy w górę, gdy muzyka rozbrzmiała.
— Chillera, Utopia, laski, jest super — spodobała się jej ta muzyka. Lubiła takie klimaty. W zasadzie słuchała wszystkiego, ale o dziwo te spokojniejsze z twistem jej się bardziej podobały.
— W ogóle, Wtf, opowiem wam coś — zanim zaczęła upiła kolejny, dość spory łyk trunku i odłożyła szklankę na bok — Poznałam dzisiaj super, przystojnego nauczyciela, ale Jezu, jaki z niego chuj, wyobrażacie sobie, co on MI powiedział? — spojrzała po ich twarzach — Oczywiście, że się nie domyślacie, bo skąd byście miały wiedzieć! Powiedział mi, że się lenie! Że moje idealne futro się leni! I mnie ściągnął z ramienia… powiedzcie mi, jak można być takim człowiekiem? — położyła się na moment na łóżku i westchnęła ciężko, przypominając sobie tę przykrą sytuację.
Kiedy tylko Crystal rozlała wódkę do szklanek, Kára nie czekała na zaproszenie – uchyliła kieliszek i szybko przełknęła ostry smak gorzkiej wódki, krzywiąc się znacząco. W zasadzie, przez chwilę twarz Walkirii wyglądała jak suszona śliwka.
— Na Odyna, czemu to smakuje tak kurewsko paskudnie — mruknęła, sięgając po butelkę, żeby rozlać jeszcze jedną kolejkę.
— I czemu pije się to tak dobrze — dodała, chyląc drugi kieliszek. Tym razem wyglądała jak osiemdziesięcioletnia babcia, ale nie potrafiła pić czystej wódki bez krzywienia się.
— Może alergik — podsunęła, obracając pustą szklankę w swoich niewielkich dłoniach.
— Słyszałam, że są popieprzeni na punkcie sierści. I mocno przewrażliwieni — kontynuowała, kiwając głową w rytm piosenki, która roznosiła się w ich pokoju.
Potem zerknęła na Cëity i uśmiechnęła się w jej stronie figlarnie, z oczami święcącymi rozbawieniem — bo przecież nikt nie powiedział, że Kára ma mocną głowę.
— Lecisz na niego, co? — zagaiła swawolnie, przygryzając dolną wargę.
— A ty, Crysia? Masz kogoś? Ej, polejcie mi jeszcze, skończyło się.
— Smakuje, jak smakuje, ale przynajmniej wiadomo, że działa — rzuciła wesoło, dolewając trochę do każdej ze szklanek — Takie są prawa alchemii, o.
Sama wyzerowała szklankę natychmiast, i przykładając chłodne naczynie do policzka zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.
— W sumie to nie. Mam świetnego kolegę, ale to raczej nie to, co macie na myśli… a tak to… jutro mam randkę w ciemno — po raz kolejny rozlała alkohol po szklankach. — W sumie to też już się zapisałyście?
Zrobiła tylko niezadowolony dzióbek w pierwszym momencie, po pytaniu Káry i się skrzywiła. Podniosła się na swoich łokciach, przyglądając się jednej, a potem drugiej koleżance.
— Jest w nim coś… obrzydliwie przyciągającego — mruknęła dość niewyraźne z resztą, po czym usiadła. Spojrzała na Crystal wyczekująco i się uśmiechnęła w ten ucieszny sposób.
— Kolegę? Przystojny? Wysoki? Miałaś z nim "te" momenty? — poruszyła swoimi brwi zaczepnie, chcąc kontynuować ten temat. Wypiła zawartość szklanki na raz i się skrzywiła. To był zły pomysł.
— Tak, już się zapisałam, to było pierwsze co zrobiłam, po zobaczeniu tego, a Ty Kár? — zaczęła poruszać uszkami, coraz bardziej rozbawiona. Alkohol powoli uderzał jej do głowy.
— Obrzydliwie pociągającego — zaśmiała się. — Brzmi, jakbyś naprawdę miała na niego ochotę — wymruczała, sugestywnie pochylając się w stronę Cëity.
— Tak, tak. Zapisałam się, tylko… Nie wiem, czy to był dobry pomysł — przyznała, wpatrując się krótką chwilę w kilka kropelek wódki, osadzonych na samym dnie szklanki.
Westchnęła, podrapała się po głowie i znów spojrzała na koleżanki.
— Wiecie, boję się, że nie trafi mi się nikt fajny. Ah, albo co gorsza, jakiś desperat, który faktycznie w tym wszystkim liczy na jakiś związek — żachnęła, machając ręką.
— A ja bym po prostu chciała poznać kogoś fajnego, jakiegoś kumpla — wyjaśniła i sięgnęła po butelkę, rozlewając jej zawartość do szklanek.
— Bo tak w gruncie rzeczy, skoro już o tym rozmawiamy to … — zaczęła, spoglądając po swoich lokatorkach. Uśmiechnęła się mgliście i duszkiem wypiła gorzką, absolutnie obrzydliwą wódkę.
— Też kogoś poznałam. No, w pewnym sensie. Jechaliśmy jednym pociągiem.
Reszta nocy upłynęła im na rozmowach o chłopcach, zdzieraniu gardeł w ramach karaoke, zastanawianiu się, kto właśnie wypadł przez okno z piętra wyżej, tańczeniu jakby jutra miało nie być i wlewaniu w siebie coraz to większej i wręcz nieludzkiej ilości alkoholu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz