Crystal zamierzała kontynuować opowiastkę o własnej historii, jednak ratowanie kolegi było w tym momencie o wiele ważniejsze. Co prawda w panice nie do końca wiedziała co powinna robić, czy raczej klepać go po plecach czy raczej dzwonić już po pogotowie. Nie chciała przecież żeby umarł... Wampiry w ogóle umierają od czegoś takiego?
— Już wszystko w porządku? — spytała miękko i nad wyraz troskliwie gdy Anvill przestał się dławić. — Żyjesz? Dzięki bogu... — Odetchnęła z ulgą widząc, jak Gideon powoli wraca do normalności i znów podejmuje temat jej rodzinnych sekretów.
— Właściwie to nie, Ruby zawsze mówił że mały był ze mnie kamyczek, a w albumie rodzinnym mamy jeszcze zdjęcia z moich pierwszych urodzin. — Posłała mu delikatny uśmiech, dając znać że nie musi krępować się tym tematem. — Podziwiam ich w sumie, że tak po prostu przygarnęli niemowlaka zostawionego pod drzwiami, nie każdy by wziął tyle odpowiedzialności na siebie.
Dziewczyna zsunęła powoli wzrok na spodnie Gideona, a raczej dość sporą plamę rysującą się na materiale.
— A, czekaj, nie trzyj, pobrudzisz bluzę — zerwała się z miejsca i zajrzała do szafki, gdzie świeże ręczniki czekały na nowych gości pokoiku. Wzięła jeden, ładny, z zielonym wzorkiem. — Pokaż — rzuciła przysiadając znów obok i delikatnie przesunęła dłonią po materiale. Już po chwili zaczęła żwawo pocierać spodnie ręczników, jednak nie widząc efektów, zrezygnowana pokręciła głową. Najlepiej będzie po prostu je przeprać.
— Wiesz co. Musisz je zdjąć.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz