By
Tyna
|
00:25
|
Nagle zrobiło jej się cholernie głupio, że dała się NamGi'emu przyłapać na noszeniu jego ubrań. Zaczęła się pokrótce zastanawiać, dlaczego w ogóle je na sobie miała, a nie rzuciła ich gdzieś w kąt zaraz po powrocie z obozu, ale jakoś nie mogła na szybko znaleźć odpowiedzi na to pytanie, tym bardziej, że przecież sam NamGi oczekiwał aż w końcu mu coś ciekawego powie.
Wzruszyła ramionami, odwracając głowę w stronę Skylosa, który nadal nie odklejał się od tamtej dziewuszki i chyba akurat o czymś z nią rozmawiał. Ta sytuacja wydawała jej się o tyle dziwna oraz zastanawiająca, że on nie sprawiał wrażenia kogoś, kto zdążył i był zdolny do nawiązania z kimkolwiek jakiejś bliższej relacji, ale najwyraźniej się pomyliła. Znowu. Rowena odgarnęła włosy za ucho, odkrywając je przy okazji, a potem wróciła spojrzeniem do NamGi'ego, który obdarzał ją kolejnym bladym uśmiechem.
Zdecydowanie zbyt słabym uśmiechem.
– Nic konkretnego – odparła, znów wzruszając ramionami. – Tak wyszło po prostu.
Zabrzmiała stosunkowo markotnie, zaczynając już ponownie przyzwyczajać się do jego widoku i towarzystwa, nawet jeśli nadal miała ochotę coś lub kogoś rozszarpać za to, że znowu zawaliła w stosunku do samej siebie.
– A ty co tutaj robisz? – zapytała szybko, kolejny raz łapiąc chrypkę.
Niemalże od razu po tym kichnęła cicho, ledwo zdążając zasłonić usta materiałem bluzy. Wytarła nos, po którym powstała kolejna mokra plama, po czym znowu spojrzała na NamGi'ego. W tamtym momencie Rowena zachowała się niemożliwie obrzydliwie i niechlujnie, ale nie zwróciła na to uwagi - nie był to przecież pierwszy raz.
Zdecydowanie bardziej zainteresowało ją to, że siedzący przed nią chłopak (na którego mogła dosłownie minimalnie patrzeć z góry w tamtej chwili, co w innej sytuacji zapewne nie omieszkałaby się mu wytknąć) przypomina bardziej cień samego siebie. Błysk w oku był przygaszony, uśmiech słaby, skóra zdecydowanie zbyt blada. Nie spodobało jej się to.
– Czy ty przypadkiem nie jesteś chory? – wypaliła szybko, marszcząc brwi oraz opierając dłonie na biodrach. – Przecież ty się źle czujesz, powinieneś teraz odpoczywać i zdrowieć, a nie znowu błąkać się po jakichś podejrzanych miejscach – stwierdziła, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony.
Dziewczyna nieprzerwanie wbijała spojrzenie w ciemne oczy chłopaka, skupiając się w tamtym momencie tylko na tym, by cokolwiek od niego usłyszeć. Przez to nie dotarły do niej dwa trafne wnioski, do których mogłaby dojść bardzo szybko, gdyby chociaż chwilę się zastanowiła:
Rowena zabrzmiała niemalże zupełnie tak samo jak jej matka, która przybierała podobnie apodyktyczny ton za każdym razem, gdy z nią rozmawiała.
Poza tym - nawet nie zauważyła, w którym momencie jej złość na samą siebie, że w chwili słabości pozwoliła sobie na jakiekolwiek uczucia, i świat, że w ogóle do tego doprowadził, zaczęła kierować się w stronę NamGi'ego i tego, że odpowiednio o siebie nie zadbał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz