By
Tyna
|
01:56
|
Od jej ostatnich przygód na morzu nie minęło wcale tak wiele czasu. Rodzice schwytali ją w jakimś porcie na drugim końcu świata i zamknęli w posiadłości zaledwie kilka tygodni wcześniej, a mimo to, kiedy tam stała, patrząc na otwarte wody, na których tworzyły się niewielkie, delikatne fale, podziwiając daleki horyzont i ciesząc się z intensywnym zapachem morza, czuła, jak bardzo jej tego wszystkiego brakowało. Miała wrażenie, że nie pływała już całe wieki. W jednej chwili zatęskniła za skrzypieniem drewna, bujaniem się okrętu, szumem wiatru, a nawet za niewygodnymi hamakami oraz szczurami, które czasami przebiegały pod pokładem. Za tą ciężką pracą i brutalną sprawiedliwością morza.
Port w Taau może nie był idealny, ale też miał w sobie tę morską magię, którą Rowena tak bardzo lubiła.
Niewielkimi łykami popijała alkohol znajdujący się w kubeczku, coraz bardziej przekonując się do tego smaku, a jej zachwycone oczy wodziły gdzieś za horyzontem, tęskniąc i pragnąc wrócić na statek, by znowu móc się tam odnaleźć. Sama miała jednak wrażenie, że to zakrawa już o utracone marzenie.
Gdy usłyszała głos NamGi'ego, odwróciła głowę w jego stronę, po czym odgarnęła kilka kosmyk włosów za ucho, odkrywając kolczyki połyskujące w bladych światłach lampionów. W tej całej masie tęsknot, żalu i wspomnień, on był jej słoneczkiem, które pozwalało jej wrócić do teraźniejszości. Wtedy liczyła się tylko tamta chwila i uczucia, które z niewiadomego powodu narodziły się w Rowenie, a których z początku w ogóle nie potrafiła zaakceptować. W głębi serca cieszyła się, że po wielu wysiłkach w końcu dotarło do niej, że ostatecznie nie ma nic złego w tym wszystkim, co się między nimi działo, nawet jeśli nadal nie do końca potrafiła to zaakceptować.
Dziewczyna uśmiechała się łagodnie, gdy słuchała niskiego, ciepłego głosu NamGi'ego, którego głębia pobudzała jej zmysły i wywoływała dreszcze na ciele. Czuła dziwną przyjemność pogłębiającą się za każdym razem, gdy chłopak wypowiadał każde kolejne zdanie, a ona nie mogła oprzeć się rozkosznemu wrażeniu, że to wszystko wprawia ją we wręcz anielski nastrój i jakoś dziwnie ekscytuje.
Miała pełną świadomość, że nikt jeszcze nic podobnego nigdy do niej nie powiedział. Czuła się przez to wyjątkowo. Już nie wspominając, że ten cały toast trochę ją rozczulił, co poskutkowało jej słodkim uśmiechem.
– I za to, że ty jesteś dzisiaj tylko mój – zaśmiała się, po czym delikatnie przybiła toast.
Rowena upiła łyk alkoholu, po czym odstawiła prawie pusty kubek na jakąś skrzynię stojącą tuż obok nich. Odwróciła się do chłopaka, po czym objęła jego policzki swoimi dłońmi, patrząc w te jego radosne, głębokie, ciemne oczy.
– Za nas, słońce – dodała mrukliwym półszeptem.
Nie zastanawiając się długo, pocałowała go. Na początku dość delikatnie, potem coraz bardziej pogłębiając pocałunek. Przylgnęła do jego ciała, napawając się jego bliskością i jego cudownym, naturalnym zapachem, który był chyba nawet lepszy od tego, którym pachniało morze.
– Może pożyczymy jakąś łódkę? – zapytała z figlarnym uśmiechem na ustach, gdy minimalnie się odsunęła, cały czas czując jego oddech na własnych ustach. – Tylko na chwilę. Co ty na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz